Ten film był na mojej liście "muszę go obejrzeć!" od chwili, gdy obejrzałam pierwszy zwiastun, dlatego wczorajsza popołudnie spędziłam w kinie (już się naczekałam). Dziś ekranizacja bestsellerowej powieści Gillian Flynn - Zaginiona dziewczyna w reżyserii Davida Finchera.
Jest upalny poranek 5 lipca. Nick (Ben Affleck) i Amy (Rosamund Pike) świętują 5 rocznicę ślubu. Niestety, Amy właśnie zaginęła - co prawda Nick od razu zgłasza to na policję, ale jego dziwne zachowanie sprawia, że staje się głównym podejrzanym. Czy fakty za zaginięciem Amy stoi Nick? A może jej były chłopak, który miał na jej punkcie obsesję?
Film jest bardzo wierną ekranizacją literackiego pierwowzoru, co w sumie nie powinno dziwić, ponieważ autorka książki, Gillian Flynn, napisała również scenariusz (tak przy okazji, moją recenzję książki znajdziecie TUTAJ). Owszem, kilka wątków zostało wyciętych lub okrojonych, jak na przykład relacje Amy z matką Nicka, ale nie wpłynęło to na logiczny ciąg zdarzeń, które możemy oglądać na ekranie. Zresztą, film trwa prawie 2,5 godziny, umieszczenie w nim wszystkiego spowodowałoby wydłużeniem go o jeszcze jakąś godzinę. Mniejsza o to, przejdźmy do samej historii. Byłam ciekawa, jak Fincher pokaże coś, co w przypadku książki było łatwe, czyli narrację prowadzoną z perspektywy dwóch osób. Na papierze mamy po prostu kolejne rozdziały, jeden to wersja Nicka, kolejny Amy, ale jak pokazać to na ekranie? Na szczęście nie było się o co martwić, poradził z tym sobie bez problemu. Łatwo możemy rozpoznać, kiedy widzimy relację Nicka, a kiedy Amy. Dla osób, które nie czytały książki, rozwiązywanie zagadki zaginięcia Amy będzie największą zaletą filmu, twórcy nie boją się podpuszczać widzów, podrzucać nowe tropy, dorzucać nieoczekiwane zwroty akcji (ja już wiedziałam, co mnie czeka, ale nie zmienia to faktu, że świetnie się to ogląda). Jeśli chodzi o wybór obsady, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszyscy grają dobrze, nawet Ben Affleck, którego do tej pory bardziej ceniłam jako reżysera niż jako aktora. Spodobała mi się Kim Dickens w roli policjantki prowadzącej śledztwo i Tyler Perry jako niezwykle skuteczny prawnik, ale film ukradła Rosamund Pike. Jest absolutnie wspaniała! Zgadzam się z opiniami, że już powinna zacząć rozglądać się za odpowiednią sukienką, ponieważ będzie jej potrzebna na gali Oscarów - nominację ma w kieszeni. Na plus na pewno należy dodać klimat filmu (ale to film Finchera, więc nic nowego), muzykę i jeszcze raz Rosamund Pike. Dzięki roli Amy wreszcie zostanie doceniona przez widzów na całym świecie. Na koniec drobne ostrzeżenie, film zawiera brutalne sceny, zdecydowanie nie dla dzieci.
Jeśli nie macie planów na ten weekend, to koniecznie idźcie do kina na "Zaginioną dziewczynę" albo przeczytajcie książkę pod tym samym tytułem. Naprawdę warto!
Jeśli nie macie planów na ten weekend, to koniecznie idźcie do kina na "Zaginioną dziewczynę" albo przeczytajcie książkę pod tym samym tytułem. Naprawdę warto!
Generalnie filmy Finchera nie są dla dzieci. Film można podzielić na kilka odrębnych ścieżek. Jest thriller, jest satyra na media i co najważniejsze jest okrutny obraz małżeństwa, które nie wyrobiło na zakręcie po 5-letnim stażu. Film petarda. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń'Ciekawy przypadek Benjamina Buttona' można pokazać młodszej widowni ;)
UsuńA co 'Zaginionej dziewczyny' to dla mnie chyba najciekawsza jest wlaśnie satyra na media oraz amerykański system sprawiedliwości.
Pozdrawiam :)