czwartek, 30 października 2014

Furia / Fury

Dziś najnowszy film Brada Pitta - Furia w reżyserii Davida Ayera. 
Kwiecień 1945 roku. Koniec wojny jest coraz bliżej, ale na terenie Niemiec wciąż trwa walka. W samym jej środku jest Don Collier (Brad Pitt) wraz ze swoją załogą. Do ich oddziału dołącza Norman (Logan Lerman), nowicjusz, który kompletnie nie nadaje się do walki. Razem ruszą na front w Furii - czołgu, który jest dla nich czymś więcej niż tylko zwykłą maszyną.
Lubię filmy wojenne, na liście moich ulubionych znajduje się m. in. Helikopter w ogniu. Czy na tej liście znajdzie się też Furia? Ogromną zaletą jest obsada, każdy gra świetnie, ale wszystkich przebija niesamowity Brad Pitt. Jego Don jest twardy, odważny i inteligentny. To doświadczony żołnierz, który jest gotów na wiele dla swojej załogi. W kolejnych scenach odkrywamy, na jak wiele. Nie zawodzi również Logan Lerman jako młody, niedoświadczony rekrut oraz Shia LaBeouf, najbardziej wierzący z całej grupy czołgista. Twórcom, poza castingiem, udały się również zdjęcia. W niezwykły sposób oddano klaustrofobiczne wnętrze czołgu, ale również sceny walki. Już dawno żadne sekwencje walki nie wciągnęły mnie tak bardzo, jak tutaj. Osoby o słabszych nerwach w trakcie kilku scen mogą poczuć mały dyskomfort, ponieważ bardzo duży nacisk postawiono na realność. Śmierć pokazana jest jak najbardziej prawdziwie, reżyser nie boi się brutalności i okrucieństwa. Film ma kilka zabawnych dialogów (chyba tylko po to, żeby rozluźnić napięcie), ale to zdecydowanie nie jest lekki film. Przejdźmy jednak do minusów, a ich niestety jest kilka. Po pierwsze, byłam w kinie z pasjonatem historii, a w szczególności II wojny światowej, dlatego od razu zostałam poinformowana o nieścisłościach historycznych, co w przypadku tak dużej produkcji nie powinno mieć miejsca. Po drugie, historia jest przewidywalna, a większość postaci bardzo stereotypowa - na tym tle wyróżnia się zdecydowanie Don, jego postać jest najbardziej złożona. Pozostali - no cóż, już po kilku scenach możemy łatwo powiedzieć, co który zrobi. Sam rytm filmu też brzmi znajomo. Jeśli oglądaliście Szeregowca Ryana, to już wiecie, czego się spodziewać - owszem, ciśnienie mi skakało, ale zakończenie nie zaskakuje, a szkoda. Na szczęście mimo pewnych schematów czas upłynął mi w kinie bardzo szybko, a to jest dla mnie oznaką dobrego filmu. Nie pobił Helikoptera w ogniu, ale zdecydowanie to jeden z najlepszych filmów wojennych, jakie widziałam.
Podsumowując, w Furii mamy rewelacyjnego Brada Pitta, świetne zdjęcia i sceny walki. Miłośników filmów wojennych nie muszę zachęcać, ale pozostałym polecam. W końcu wkurzony Brad Pitt to najlepszy Brad Pitt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz