wtorek, 31 stycznia 2012

Luck

Dzisiaj pora na subiektywną recenzję 1. odcinka najnowszego serialu produkcji HBO- "Luck".
Akcja serialu rozgrywa się w środowisku wyścigów konnych. Chester "Ace" Berstein (Dustin Hoffman) właśnie wychodzi z więzienia. Postanawia pomścić się na swoich kolegach za to, że musiał spędzić kilka lat za kratkami. Pomaga mu w tym jego dawny kierowca, Gus (Denns Farina), właściciel konia, którego Ace kupiłł niedawno za 2 miliony dolarów. Poznajemy również grupę zapalonych graczy, którzy są w stanie wiele poświęcić, żeby obstawić kolejny wyścig....
Powiem otwarcie: wyścigi konne nigdy mnie nie interesowały, nie czułam tego. Jednak oglądając wczoraj "Luck" poczułam adrenalinę poprzez ekran telewizora. Widok pędzących, pięknych, lśniących koni jest fascynujący, nie można od nich oderwać wzroku. Dla osób, które kochają te zwierzęta, jedna scena będzie wyjątkowo ciężka do oglądania (mi stanęły "świeczki" w oczach). Mamy tu również piękne plenery i świetną muzykę, ale najmocniejszym punktem jest obsada. Przede wszystkim Dustin Hoffman. Jest magnetyczny, hipnotyzujący, nie można oderwać od niego oczu. Oprócz niego mamy ogromną przyjemność oglądać takiego giganta aktorskiego jakim jest Nick Nolte czy Dennis Farina. Michael Mann (reżyser m. in. "Miami Vice", "Gorączki", "Ostatniego Mohikanina") zdobył do swojego projektu naprawdę świetnych aktorów, którzy grają po prostu świetnie.
Podsumowując, widziałam zaledwie jeden odcinek, ale już nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawa jestem również, jak zaprezentuje się Weronika Rosati - ma wystąpić w następnych epizodach jako krupierka. A tymczasem, zachęcam wszystkich - "Luck" zdecydowanie warto zobaczyć!

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Autograf Elizabeth Hurley

Wysłałam list, dwa zdjęcia i SASE 3 stycznia 2012 roku, a dzisiaj (30.01.2012) otrzymałam obydwa zdjęcia podpisane i z dedykacją.
Adres:
Elizabeth Hurley
Elizabeth Hurley Beach
P.O. Box 16
Cirencester
Gloucestershire GL7 9GH
UK

niedziela, 29 stycznia 2012

Kocha, lubi, szanuje / Crazy, Stupid, Love

Dzisiaj pora na film w reżyserii Glenna Ficarra i Johna Requa - "Kocha, lubi, szanuje".
To historia dwóch facetów - czterdziestoletniego Cala (Steve Carell), którego właśnie rzuciła żona (Julianne Moore) oraz młodego Jacoba (Ryan Gosling), notorycznego podrywacza. Ich przypadkowa znajomość rozpoczyna metamorfozę Cala - z szarej myszki zmienia się w przystojniaka, za którym odwracają się kobiety. Jacob natomiast spotyka Hannah (Emma Stone), która wywraca jego kawalerskie życie do góry nogami.
Plusem tego filmu jest zabawny scenariusz (a przyznajcie, zabawne komedie to ostatnio rzadkość), fajna muzyka, świetni aktorzy, no i przede wszystkim Ryan Gosling. Muszę przyznać, że mam do niego słabość. Zdolny, przystojny (patrz zdjęcie wyżej), z rozbrajającym uśmiechem i cudownym głosem - prosimy o jak najczęstszą obecność na ekranie, panie Ryan!
Podsumowując, "Kocha, lubi, szanuje" to naprawdę dobra i zabawna komedia, ze świetną obsadą, która wprowadzi Was w dobry humor.

piątek, 27 stycznia 2012

Centrum Nauki "Kopernik"

Jakiś czas temu miałam okazję odwiedzić to wyjątkowe miejsce, jakim jest Centrum Nauki "Kopernik". Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam. Co prawda odstałyśmy swoje w kolejce (około 1,5h), ale za to potem miałyśmy dzień pełen wrażeń. Zbudowałyśmy kopułę, poznałyśmy języki świata, szalałyśmy na piana party, przeżyłyśmy trzęsienie ziemi, ale co najważniejsze, wróciłyśmy do czasów dzieciństwa. Obiekt jest bardzo duży, więc nie zdążyłyśmy spróbować wszystkich atrakcji, ale już planujemy powrót. Czeka na nas niedawno otwarty ogród na dachu, no i wizyta w planetarium.















wtorek, 24 stycznia 2012

Igrzyska śmierci

Dzisiaj pora na książkę, którą przeczytałam w jeden wieczór - pora na uzależniające "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins.
To historia 16-letniej Katniss, mieszkanka dwunastego dystryktu w państwie Panem. Zanim powstało Panem, znajdowała się tam Ameryka Północna, obecnie to wyjątkowo brutalne państwo, które aby ukarać obywateli za bunt, co roku organizuje Głodowe Igrzyska. Każdy z 12 dystryktów musi wystawić jedną dziewczynę i jednego chłopaka (od 12 do 18 roku życia), którzy zostaną zmuszeni do walki na śmierć i życie - tyko jeden zawodnik może przeżyć. Do startu w tegorocznych Igrzyskach zostaje wylosowana Prim, młodsza siostra głównej bohaterki. Katniss postanawia uchronić siostrę i zgłasza się jako ochotniczka. Od tej pory zaczyna się jej dramatyczna walka o życie...
To nie jest książka dla małych dzieci. Autorka nie szczędzi brutalnych opisów, zresztą sam pomysł na  opisanie igrzysk, w trakcie których młodzi ludzi walczą ze sobą na śmierć i życie, obserwowani przez cały czas przez kamery, jest już przerażający. Wizja świata, gdzie nie liczą się już żadne wartości, ludzie umierają z głodu, a władze traktują ich gorzej niż robaki, jest naprawdę przygnębiająca. Narracja w 1. osobie pozwala nam wczuć się w sytuację młodej dziewczyny, zrozumieć jej rozterki i strach. Autorka nie daje nam odpocząć, co chwilę następuje zwrot akcji, a tempo jest iście szaleńcze. Jak już się zacznie czytać, nie można się oderwać.
Podsumowując, "Igrzyska śmierci" to bardzo wciągające pozycja, która zmusza czytelnika do myślenia. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam drugi tom i ze zniecierpliwieniem oczekuję premiery filmu na podstawie pierwszej części. Ekranizacja na naszych ekranach już od 23 marca tego roku.

czwartek, 19 stycznia 2012

Kapadocja

Za oknem śnieg, a ja postanowiłam wrócić wspomnieniami do mojej kochanej Turcji. Pierwszy raz byłam tam w 2005 roku i miałam wtedy okazję przez cały tydzień zwiedzać to niesamowite miejsce. Dzisiaj będzie o Kapadocji, czyli iście księżycowej krainie.
Kapadocja to region w Turcji, który jest jednym z najbardziej wyjątkowych miejsc na Ziemi. Ciężko je opisać, trzeba je po prostu zobaczyć. My byliśmy w Göreme, miasteczku wyrzeźbionym w skale. Znajdziemy tam domy wyżłobione w kamieniu, hotele (można tam oczywiście wynająć pokój), restauracje. Sprawia to naprawdę ogromne wrażenie. Żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć Kapadocji z perspektywy balona - nie mieliśmy czasu na lot, a zdecydowałabym się na niego mimo mojego lęku wysokości. Jestem pewna, że nadrobię to następnym razem - bo jeśli ktoś raz odwiedził to miejsce, wie, że musi tam wrócić.










środa, 18 stycznia 2012

Baranek

Robiłam dzisiaj porządki na regale i w ręce wpadła mi jedna z moich ulubionych książek. Przed Wami "Baranek" Christophera Moore'a.
"Baranek" to historia życia Jezusa opowiedziana przez jego najlepszego przyjaciela Biffa. Ta nieznana wcześniej Ewangelia to komediowe podejście do jednej z najbardziej znanych postaci na świecie. Autor nie boi się kontrowersji, dlatego w książce możemy na przykład znaleźć opis bójki Jezusa z Biffem o dziewczynę. Życie Jezusa jest ukazane bardzo barwnie, ze specyficznym poczuciem humoru i dozą szaleństwa. 
Książki Moore'a albo się kocha, albo się je nienawidzi - ja jestem zdecydowaną fanką jego twórczości, a "Baranek" to jedna z moich ulubionych. Polecam ją każdemu, kto lubi się śmiać i nie boi się ostrego pióra.

wtorek, 17 stycznia 2012

Sherlock Holmes: Gra cieni / Sherlock Holmes: The game of shadows

Dzisiaj pora na najnowszą odsłonę przygód najsłynniejszego detektywa na świecie - pora na film "Sherlocka Holmesa: Grę cieni" w reżyserii Guy'a Ritchiego.
Akcja filmu rozgrywa się rok po wydarzeniach z pierwszej części. Sherlock Holmes (Robert Downey Jr.) ma chwilowo tylko jeden cel: pokonanie profesora Moriarty (Jared Harris). Jego przyjaciel i pomocnik, dr Watson (Jude Law), szykuje się do ślubu. Niestety, ich wróg również ma swoje plany....
Ten film to porządna dawka humoru, akcji i kryminalnych zagadek. Mamy tu typowo brytyjskie poczucie humoru, genialnych aktorów (w roli brata głównego bohatera wystąpił znany angielski komik, Stephen Fry), dobrze napisany scenariusz, rewelacyjnie sfilmowane sceny akcji (sekwencja ucieczki przez las - genialne połączenie szalonego biegu i nietypowych zatrzymań kadru) i świetną muzykę. Co do samych aktorów, oprócz wspomnianego przeze mnie warto wspomnieć o dwóch paniach - Irenie Adler granej przez śliczną Rachel McAdams i Cygance Simzie, w tej roli znana ze szwedzkiej wersji "Millennium" Noomi Rapace. Ta druga wygląda tu po prostu obłędnie - długie, kręcone włosy i stroje, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak niedbale wybrane, ale tworzą spójną całość. Zresztą Noomi na w swojej twarzy coś hipnotyzującego, wprost nie można oderwać od niej wzroku. 
Podsumowując, druga część "Sherlocka Holmesa" to naprawdę bardzo dobry film, rozrywka, która nie obraża inteligencji widza. Polecam! ;)

sobota, 14 stycznia 2012

Pocahontas

Dzisiaj będzie o kolejnej świetnej produkcji studia Walta Disneya - jednej z moich ulubionych bajek, czyli "Pocahontas".
To historia zakazanej miłości - pomiędzy Indianką, tytułową Pocahontas, a Johnem Smithem, anglikiem, który przybył podbić Nowy Świat. Gubernator Ratcliffe jest przekonany, że znajdzie tu mnóstwo złota, dzięki któremu zdobędzie przychylność króla. Indianie obawiając się obcych białych twarzy postanawiają się tak łatwo nie poddawać. Wojna wisi w powietrzu...
 Ten film to przede wszystkim przepiękna opowieść o miłości - dwoje ludzi z kompletnie obcych światów odnajdują w sobie bratnie dusze. Nieważne jest dla nich pochodzenie, kolor skóry, status społeczny (w końcu ona jest córką wodza plemienia!), liczą się tylko oni. Trzeba jednak przyznać, że ich zachowanie doprowadza do tragedii - ginie Kokoum, najdzielniejszy wojownik (wg ojca Pocahontas idealny kandydat na jej męża), co prowadzi do skazania Johna na śmierć. Nie przejmujmy się jednak - nie zdziwię chyba nikogo, jeśli napiszę, że do egzekucji nie dojdzie. Tu wygrywa uczciwość, szlachetność, przyjaźń, lokalność, odwaga i miłość oczywiście. To wzruszająca historia z pięknym morałem. Poza tym mamy tu całą plejadę fantastycznych postaci - i są to przede wszystkim zwierzęta: szop Miko, mops Percy i koliberek Flit Moją ulubienicą jest jednak babcia Wierzba - istota pełna życiowej mądrości i z ogromnym poczuciem humoru. Jednym z największych plusów jest oczywiście muzyka - rewelacyjne piosenki, na czele z utworem wykonanym w polskiej wersji językowej przez Edytę Górniak pt.:" Kolorowy wiatr". 
Podsumowując, "Pocahontas" to jeden z najważniejszych filmów dla dzieci (i nie tylko) w historii. Piękna historia w połączeniu ze świetną ścieżką dźwiękową i animacją dały jedną z najlepszych bajek Disneya. Pozycja obowiązkowa zarówno dla tych najmłodszych, jak i starszych.

piątek, 13 stycznia 2012

Świat według Clarksona część 4: W czym problem?

Dzisiaj pora na najnowszą książkę Jeremy'ego Clarksona wydaną w języku polskim, czyli "Świat według  Clarksona część 4: W czym problem?".
 To zbiór felietonów autorstwa Jeremy'ego Clarksona, prowadzącego jeden z najpopularniejszych programów motoryzacyjnych na świecie "Top Gear". W książce nie znajdziemy jedynie tekstów o samochodach, wręcz przeciwnie - Clarkson opisuje go otaczający go świat wychwytując absurdy życia codziennego z typowym dla siebie poczuciem humoru i nutą złośliwości. W czasie lektury dowiecie się, co ma wspólnego Kubuś Puchatek z Bondem, jakie zmiany powinny zostać wprowadzone w systemie edukacji, dlaczego opłaca się wypożyczać psy, w czym tkwi sekret ferii na nartach i wielu, wielu innych rzeczy. Każdy tekst jest śmieszny, często niepoprawny politycznie, obnażający idiotyczne zachowania i decyzje polityków, urzędników i zwykłych obywateli. 
Podsumowując, jeśli macie zły humor, ta książka od razu poprawi Wam humor. Polecam jego poprzednie pozycje - wszystkie to idealne antidotum na gorsze samopoczucie. Zdecydowanie warto!

czwartek, 12 stycznia 2012

Dzwonnik z Notre Dame / The Hunchback of Notre Dame

Dzisiaj pora na jeden z moich ulubionych filmów - bajkę ze złotego okresu Disney'a, czyli "Dzwonnik z Notre Dame".
To ekranizacja powieści Wiktora Hugo pod tym samym tytułem. Głównym bohaterem jest Quasimodo, syn cyganki zamordowanej na rozkaz okrutnego sędziego Frollo, który decyduje się przygarnąć dziecko pod opiekę i zamyka go w dzwonnicy katedry Notre Dame. Chłopiec jest kaleką - ma garba na plecach. Trzymany całe życie w ukryciu przyjaźni się w marmurowymi gargulcami. Jego największym marzeniem jest zobaczenie Paryża, a zwłaszcza udział w święcie błaznów. To właśnie tam poznaje piękną Esmeraldę...
Tę historię zna większość z nas. To opowieść o sile przyjaźni, miłości, odwadze i wierze we własne marzenia. Na ten świetny film składa się piękna animacja, wyjątkowe piosenki (fragment, kiedy Frollo śpiewa przed własnym kominkiem, jest po prostu wspaniały), zabawne postaci (ach ten Febus!), olśniewająco ukazany średniowieczny Paryż i przede wszystkim niezwykła opowieść.
"Dzwonnik z Notre Dame" to nie tylko rewelacyjna bajka, jedna z najlepszych w historii Disney'a, ale również świetny film. Pozycja obowiązkowa - zarówno dla dzieci, jak i tych trochę starszych!

środa, 11 stycznia 2012

Mission Impossible: Ghost Protocol

Dzisiaj kilka słów o najnowszej produkcji Toma Cruise'a, czyli "Mission Impossible: Ghost Protocol" w reżyserii Brada Birda.
Ethana Hunta (Tom Cruise) spotykamy po raz czwarty - tym razem odsiaduje wyrok w więzieniu w Rosji. Nie jest mu jednak dane odbyć pełnej kary, w końcu złoczyńcy nie śpią. Hunt razem ze swoją ekipą muszą odzyskać kody aktywujące bombę nuklearną, zanim zostaną one wykorzystane przez nieodpowiednich ludzi. Wykonanie zadania utrudnia im to, że ich agencja zostaje zlikwidowana i nie mają już żadnego wsparcia.
 Niewątpliwie najlepszym momentem w filmie jest scena wspinaczki po najwyższym budynku świata, wieży Burdż Chalifa w Dubaju. Robi wrażenie, zwłaszcza na dużym ekranie. Jako osoba cierpiąca na potworny lęk wysokości miałam dziwne wariacje w żołądku i nie mogłam wytrzymać, aż Hunt w końcu dotrze na to 130 piętro. Ciśnienie podskoczyło - ale tylko wtedy. Pozostałe prawie 2h nie wzbudziły we mnie większych emocji. Mimo, że akcja skacze od Budapesztu po Moskwę i Dubaj właśnie aż do Indii, nie jest zbyt wciągająca. Nie zdradzę chyba dużo, jeśli napiszę, że Hunt uratuje świat. I to dosłownie w ostatniej sekundzie. Ja wiem, że w filmach akcji najważniejsza jest strzelanina i pościgi, ale sprint w trakcie burzy piaskowej wywołał u mnie atak śmiechu. Plusem są widoki, fajne krajobrazy, dobra obsada (Jeremy Renner!), no i znany i lubiany przez wszystkich motyw muzyczny. Niestety, brak jest logiki, zaskoczenia, a końcowe sceny są przesłodzone. 
Podsumowując, "MI:4" to zdecydowanie lepsza część niż druga, równie dobra jak trzecia, ale do jedynki jej sporo brakuje (oczywiście pod względem fabuły, efekty specjalne w najnowszej części są dużo lepsze). Mimo to warto zobaczyć go chociaż raz - polecam kino, bo ta jedna scena na drapaczu chmur nie zrobi takiego wrażenie na ekranie telewizora czy komputera.

piątek, 6 stycznia 2012

Prosto w serce / Music and lyrics

Dzisiaj kilka słów o filmie, który absolutnie zawsze poprawia mi humor - proszę państwa, oto komedia romantyczna w najlepszym wydaniu, "Prosto w serce" Marca Lawrence'a.
To historia Alexa Fletchera (Hugh Grant), piosenkarza z popularnego zespołu PoP. Jego sława jednak przeminęła, lata 80-te dawno się skończyły, a jego kariera polega na śpiewaniu w parkach rozrywki i na zjazdach absolwentów. Dostaje jednak wielką szansę - ma napisać piosenkę dla gwiazdeczki pop, Cory Corman (Haley Bennett). Ma na to zaledwie tydzień, a tekściarz podesłany przez agenta nie jest najłatwiejszy we współpracy. Na szczęście poznaje szaloną Sophie Fisher (Drew Barrymore), która ewidentnie nie ma ręki do kwiatów, ale za to świetnie pisze. Zaczynają więc komponować razem utwór dla Cory...
Tak, chyba każdy domyśla się zakończenia. Przyznaję, nie jestem nadzwyczaj zaskakujące. Ale nie o to tu chodzi! Przede wszystkim para głównych bohaterów - są przeuroczy, przezabawni (ten brytyjski humor i złośliwość Hugh!), mają charakter, poczucie humoru, historię i dużą inteligencję. Postacie drugoplanowe są charakterystyczne, ale nie przyćmiły perypetii Sophie i Alexa. Niezwykle udana jest rola Cory, szalonej nastolatki, megagwiazdy światowego formatu, która poza zgrabnym ciałem nie ma zbyt dużo do zaoferowania, a jej inteligencja pozostawia wiele do życzenia. To wszystko jest naprawdę bardzo udane. Najważniejsze są jednak piosenki. Może to kwestia tego, że mam słabość do muzyki pop z lat 80-tych, w końcu nic tak nie rozkręca imprezy jak hity Modern Talking. Nie wiem, ale ilekroć "Dance with me tonight" słyszę albo "Way back into love", poziom endorfin podnosi mi się automatycznie. Te kawałki są naprawdę dobre! Istną perełką jest teledysk do utworu "Pop! Goes my heart", Hugh Grant wystylizowany na piosenkarza z szalonych lat 80-tych to prawdziwa bomba! 
Podsumowując, "Prosto w serce" to jeden z najlepszych filmów swoim gatunku. Główną parę łączy prawdziwa chemia, mają niezwykłe poczucie humoru, a do tego świetnie śpiewają. Zatem włączcie sobie ten muzyczny film i pozwólcie się porwać muzyce! :)

środa, 4 stycznia 2012

Szpieg / Tinker, taylor, soldier, spy

Dzisiaj o jednym z najlepszych filmów, jakie miałam ostatnio okazję obejrzeć - "Szpieg" w reżyserii Tomasa Aldfredsona.
Historia z pozoru wydaje się banalna - w brytyjskim wywiadzie jest kret. Emerytowany Smiley (Gary Oldman) podejmuje się zadania wykrycia go. Podejrzani są czterej wysoko postawieni agenci. Smiley zaczyna prywatne śledztwo, podczas którego okazuje się, że nic nie jest tym, co się wydaje...
O fabule tyle - napisanie czegoś więcej może niechcący zdradzić finał tej fascynującej zagadki. Bo w tym filmie liczy się przede wszystkim śledztwo. Nie mamy tu szalonych pościgów znanych z serii filmów o Jamesie Bondzie, agenci nie używają szalonych gadgetów - i nie tylko dlatego, że akcja rozgrywa się w latach 70-tych, przecież już wtedy wspomniany wyżej James miał wręcz kosmiczne zegarki autorstwa Q. Alfredson w swoim filmie pokazał, jak wyglądały realia pracy w czasie zimnej wojny: nie można nikomu zaufać, trzeba bardzo dokładnie sprawdzić swoje źródło, no i najważniejsze: strzec tajemnic. Smiley - rewelacyjny Oldman, nominacja do Oscara to według mnie pewniak - jest świetnym szpiegiem, ma niesamowity instynkt. To on bryluje na ekranie. Ale oprócz niego pojawia się tu cała plejada wybitnych brytyjskich aktorów: w roli Konduktora John Hurt, jako podejrzani agenci Toby Jones, Colin Firth, Ciaran Hinds i David Dencik, Benedict Cumberbatch jako pomocnik Smiley'a Peter Guillam, Tom Hardy jako cyngiel Ricki i wielu, wielu innych. Poza tym w pakiecie dostajemy świetną muzykę, hipnotyzujące zdjęcia, mocne charaktery, olbrzymią dawkę napięcia (ja siedziałam w kinie jak na szpilkach do samego końca), zaledwie kilka brutalnych scen (ale jak już do nich dochodzi, to jest całkiem mocno), świetną historię, mroczny klimat Londynu lat 70-tych i - podkreślę to jeszcze raz - wybitne kreacja aktorskie. 
Podsumowując, jeśli zasugerowani tytułem oczekujecie wybuchów, strzelaniny i pościgów to na pewno się rozczarujecie. Ten film idzie swoim spokojnym rytmem, co nie zmienia faktu, że napięcie jest budowane od samego początku do końca. Na seansie trzeba się skupić, bo każda scena jest istotna. Ale jeśli lubicie dobre, wymagające myślenia i zaangażowania kino oraz doceniacie wybitne aktorstwo, to "Szpieg" jest propozycją dla Was. Właściwie dla każdego kinomana to pozycja obowiązkowa!

wtorek, 3 stycznia 2012

Hart of Dixie

W to deszczowe popołudnie pora na bardzo przyjemny, ciepły i słodki jak kubek gorącej czekolady serial - "Hart od Dixie"
To historia młodej lekarki Zoe Hart (Rachel Bilson), która nie dostaje się staż kardiologiczny i zmuszona jest odbyć swój roczny staż na głębokiej prowincji - w Bluebell w stanie Alabama. Uczy się zarządzania przychodnią, walczy o pacjentów z chciwym współwłaścicielem, który chce przejąć całą praktykę, próbuje zdobyć zaufanie lokalnej społeczności i poznaje zwyczaje tego niezwykłego miasteczka. Dzięki wsparciu burmistrza (Cress Williams) zdobywa mieszkanie, a poznani mężczyźni coraz częściej zaprzątają jej głowę. Jeden to znany kobieciarz i barman Wade (Wilson Bethel), a ten drugi to najlepsza partia w okolicy, George Tucker (Scott Porter) - całkiem przypadkiem narzeczony Lemon Breeland (Jaime King), córki współwłaściciela przychodni, która nie darzy Zoe szczególną sympatią.
Fabuła wydaje się skomplikowana, ale bez problemu orientujemy się, kto jest kim już po pierwszym odcinku. Spokojna atmosfera południa świetnie kontrastuje z licznymi intrygami mającymi na celu pozbycie się Zoe z Bluebell. Mamy okazję podejrzeć, jak żyje się  w konserwatywnym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych - mnie osobiście zdumiała ilość kultywowanych tradycji, organizowanych imprez i różnego rodzaju parad. Poza tym zakochałam się w garderobie Zoe - matko, jak ona się świetnie ubiera! I te szpilki! Jej szorty są zresztą jednym z powodów plotek ;) Spodobał mi się również wątek Zoe - Wade - George - Lemon - Lavon. 

Podsumowując, "Hart od Dixie" to nie jest serial najwyższy lotów, daleko mu do poziomu chociażby "Rodziny Soprano", ale mnie uwiódł. Idealnie pasuje do niego termin "guilty pleasure" - jego oglądanie sprawia prawdziwą przyjemność, bohaterowie są prawdziwi, uroczy, z poczuciem humoru, inteligentni, no i Wade jest całkiem przystojny :] Dlatego już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka! :)