niedziela, 12 października 2014

Gniew

Bardzo długo czekałam na tę książkę - dziś kolejny wpis książkowy, czas na Gniew Zygmunta Miłoszewskiego.
Prokurator Szacki mieszka teraz w Olsztynie. Brakuje mu intrygujących spraw, dlatego początkowo nie wykazuje zainteresowania szczątkami znalezionymi w czasie robót drogowych. Zakłada, że to wojenne szczątki i postanawia przekazać szczątki na badania dla studentów. Okazuje się jednak, że to, co miało być zwykłym odfajkowaniem Niemca, staje się początkiem najtrudniejszej sprawy w całej jego karierze.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Po pierwsze, bardzo lubię książki Miłoszewskiego. Po drugie, mam słabość do dobrych kryminałów. A po trzecie, uwielbiam prokuratora Teodora Szackiego. Czasami nie zgadzam się z jego poglądami, irytuje mnie, ale i tak go uwielbiam. To moim zdaniem jedna z najlepiej napisach postaci w polskich kryminałach, a nawet nie tylko w polskich. Dlatego kiedy zobaczyłam, że Gniew jest już dostępny, od razu trafił do moich rąk. Miałam spore oczekiwania wobec tej części, w końcu dwie poprzednie były świetne i wysoko ustawiły poprzeczkę, na szczęście nie zawiodłam się. Szacki wrócił w świetnej formie. Świetna historia, która nie pozwala odłożyć książki zanim się ją skończy, ale która jednocześnie niepokoi i daje do myślenia. Motywem przewodnim tej części jest oczywiście morderstwo (czyli to, co nasz ulubiony pan prokurator lubi najbardziej), ale również przemoc w rodzinie. Kiedy czytałam Millennium, byłam przerażona tym, co wyprawiali tam bohaterowie, ale z tyłu głowy pojawiała się myśl, że to przecież nie u nas takie rzeczy, tylko w Skandynawii. Miłoszewski po raz kolejny opisuje problemy, których nasz piękny kraj nie może się wyprzeć. W Uwikłaniu czytaliśmy o tym, jaki wpływ na życie zwykłych ludzi ma władza, w Ziarnie prawdy o tym, że niektórzy wciąż mają problem z ludźmi innego pochodzenia, zaś w Gniewie dostajemy obraz tego, jak wielką krzywdę powoduje przemoc domowa. To wszystko może się przecież dziać w domu obok, a nie w kraju oddzielonym od nas Morzem Bałtyckim. Nie mogłam się od tej myśli uwolnić w trakcie czytania. Nie zmieniło to jednak faktu, że książkę czytało mi się świetnie. Bardzo podobał mi się zabieg, który sprawił, że zastanawiałam się nie tylko kto zabił, ale też kto zostanie zabity. Autor jak zwykle podrzucał tropy, niektóre z nich tylko po to, żeby wyprowadzić czytelnika w pole. Kilka razy dałam się nabrać, ale wcale mi to nie przeszkadza, lubię, kiedy muszę wysilić głowę w czasie lektury. Dobry kryminał charakteryzuje się tym, że po 20 stronach nie wiemy, kto jest winny. A tutaj dokładnie tak jest.
Jeśli jeszcze nie czytaliście książek o prokuratorze Szackim, koniecznie biegnijcie nadrobić zaległości, bo Gniew już na Was czeka. Naprawdę warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz