poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Zaginiona dziewczyna

Dziś książka, która miała mi umilać podróż do Włoch, ale po przeczytaniu pierwszego rozdziału już nie mogłam się od niej oderwać - Zaginiona dziewczyna Gillian Flynn.
Upalny, letni poranek. Nick i Amy obchodzą 5. rocznicę ślubu. Nagle Nick dostaje telefon od sąsiada, że coś się stało w jego domu. Kiedy tam przyjeżdża odkrywa, że jego żony tam nie ma. Zgłasza jej zaginięcie, ale jego nietypowe zachowanie sprawia, że staje się głównym podejrzanym. Czy to Nick stoi za zaginięciem swojej żony? Co się tak naprawdę wydarzyło?
Książka napisana jest w narracji 1-osobowej, ale zmienia się narrator: postępy w śledztwie poznajemy z perspektywy Nicka, wizję ich 5-letniego małżeństwa z dziennika Amy. Dzięki takiemu zabiegowi autorka łatwo może mieszać nam w głowie - poznajemy historię małżeństwa z dwóch perspektyw, każda z nich jest subiektywna, a to nie ułatwia nam w zdecydowaniu, kto jest winny (i co się tak naprawdę stało: czy Amy tylko zaginęła, czy może została zamordowana? Czy za tym wszystkim stoi Nick, który przyznaje się, że w czasie przesłuchania ciągle kłamał i skrywa kilka tajemnic? A może fakt, że Amy była pierwowzorem postaci z książek o Niezwykłej Amy sprawił, że ktoś pomieszał fikcję z rzeczywistością i chciał ją mieć na własność?). Autorce udało się kilka razy wyprowadzić mnie w pole, co wprost uwielbiam - nie lubię książek, w których wszystko staje się jasne po dwóch rozdziałach, a główny bohater nie umie połączyć prostych faktów prawie do końca książki. Świetnie pokazała, jak ogromny wpływ na policyjne śledztwo mają media - jak łatwo jest nimi manipulować i jak szybko opinia publiczna może kogoś skazać albo pokochać. Plusem jest dla mnie różnorodność postaci - nikt nie jest tu czarno-biały, każdy ma swoje tajemnice, ukryte motywy. Niektóre z nich zostały napisane trochę za grubą kreską, ale na szczęście nie są karykaturalne. Przyznaję, było kilka słabszych momentów, ale nie zmienia to faktu, że Zaginioną dziewczynę pochłonęłam w kilka godzin. Już dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła. Polecam z czystym sumieniem!
Jeszcze jedno - o książce dowiedziałam się, kiedy przeczytałam informację, że powstanie jej ekranizacja, a za kamerą stanie David Fincher. Mam wielką nadzieję, że wyciśnie z książki jak najwięcej i dostaniemy świetny thriller. Premiera już w październiku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz