środa, 21 stycznia 2015

Czy jest na sali lekarz, czyli przegląd serialowych medyków

Nałogowo oglądam seriale, a do moich ulubionych należą historie o lekarzach. Choroby, krew i strach w połączeniu z romansami, miłością i przyjaźnią to przepis na hit. Miałam większą lub mniejszą przyjemność obejrzeć wiele takich seriali, dlatego dziś przegląd lekarzy, którzy zapadli mi w pamięć. Czym? Zapraszam dalej! :)

Dr Kuba Burski - kto nie oglądał Na dobre i na złe? Nie wiem, kto jest obecnie gwiazdą tego serialu, ale jeszcze w podstawówce razem z koleżankami wzdychałam do gwiazdy Leśnej Góry, czyli Kuby Burskiego (w tej roli Artur Żmijewski). Wszystkie kibicowałyśmy mu, kiedy podrywał Zosię czy zacieśniał relację z odnalezionym po latach synem. Z czasem przestałam śledzić losy lekarzy z Leśnej Góry, ale sentyment pozostał.

Dr Ross - na fali Na dobre i na złe zaczęłam oglądać Ostry dyżur. Kto wpadł mi w oko? Oczywiście najlepszy i najprzystojniejszy pediatra w Chicago. Kiedy George Clooney postanowił odejść z serialu, w ramach solidarności przestałam śledzić dalsze losy pozostałych bohaterów. Specjalnie dla niego obejrzałam też ostatni odcinek. Ach ten Doug... 

Dr Quinn - czyli dzielna kobieta na dzikim zachodzie. Zazdrościłam jej zamszowego płaszcza, ukochanego, dzieci i przyjaciół. Jeden z moich ukochanych seriali z dzieciństwa. No i ten Sully...

Gregory House - medyczny Sherlock Holmes o nieprzyzwoicie niebieskich oczach. Wredny, chamski, uzależniony od vicodinu, piekielnie inteligentny, świetny specjalista o wielkiej niechęci do pacjentów. Serial tracił formę, ale House nigdy.

Dr Cox - z Hożych doktorów. Z jednej strony wredny, chamski, z drugiej mentor, który zrobi wiele, żeby nauczyć stażystów, jak być dobrym lekarzem. Zakochany w swoich dzieciach i (byłej) żonie, wspierający przyjaciel, świetny specjalista.

JD - czyli John Dorian z Hożych doktorów. Lekarz i marzyciel. Jeden z moich ulubionych bohaterów, nie tylko z seriali medycznych.

McDreamy - czyli Derek Shepherd z Seattle Grace. Neurochirurg o smutnych oczach (przynajmniej na początku) i pięknych włosach (w tej kwestii się nic nie zmienia).  Na pierwszy rzut oka ideał, przy bliższym poznaniu okazuje się, że ma żonę. Z każdym kolejnym sezonem odkrywałam, że ma też inne wady, ale pewna słabość pozostała.

Cristina Yang - moja ulubiona postać z Chirugów. Inteligenta, zabawna, potrafi się zabawić, jest zdeterminowana, mogłabym tak wymieniać bez końca. Cały czas nie mogę odżałować, że pożegnała się z widzami w 10. sezonie. Cristino, wróć!

Zoe Hart - bohaterka jednego z moich ukochanych seriali. Cechy charakterystyczne? Śliczny uśmiech, modny strój, szpilki, umiejętność pakowania się w kłopoty i słabość do pewnego barmana. Cudowna pani doktor, cudowny serial.

Dr Watson - przyjaciel Sherlocka Holmesa, lekarz wojskowy, bloger. Dzięki Sherlockowi odkrywa, że od bycia internistą woli rozwiązywanie zagadek (jakoś mu się nie dziwię). Wierny przyjaciel, zakochany w swojej żonie mąż - nie mogę się doczekać kolejnych odcinków, żeby dowiedzieć się, co dla Johna przygotowali scenarzyści.

Złota dziesiątka za mną - a jakich serialowych lekarzy Wy lubicie? A może kogoś według Was pominęłam? :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Włochy analogowo cz. 2

W takie deszczowe dni jak dziś (ja się pytam, gdzie jest śnieg?!) lubię powspominać upalne Włochy. Nic tak nie poprawia nastroju jak wakacyjne wspomnienia. Zresztą, trochę słońca jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda? Poprzedni wpis znajdziecie tutaj, a ja wracam myślami do Italii - Was również zapraszam! :)
Taormina
Syrakuzy
Scala dei Turchi
Wezuwiusz
Pompeje

niedziela, 18 stycznia 2015

Śmiertelnie poważne uczucie

Piątkowy wieczór spędziłam w Teatrze Capitol, dlatego dzisiaj kilka słów o spektaklu Śmiertelnie poważne uczucie w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego.
Maddie (Daria Widawska) poznała prawdziwy ideał faceta. Richard (Piotr Grabowski) jest przystojny, szarmancki i obłędnie wygląda w szortach. Co prawda jest aż za bardzo punktualny i ma obsesję na punkcie sprzątania, ale nie można mieć wszystkiego. Zresztą Maddie namiętnie szuka jego największej wady, w końcu każdy facet taką ma i lepiej poznać ją jak najszybciej. Jak się okaże, czasami niewiedza jest błogosławieństwem...
Na samym początku muszę podkreślić jedno: każda recenzja czy opinia jest zawsze subiektywna, ale ja dzisiaj jestem jeszcze mniej obiektywna niż zwykle, moja prywatna sympatia do Darii na pewno wpłynęła na odbiór spektaklu. Nie zmienia to jednak faktu, że bawiłam się bardzo dobrze. To niezwykle zabawna komedia kryminalna, która rozkręca się z minuty na minutę. Zgodnie z oczekiwaniami Maddie, dostajemy wielkie bum. Między aktorami jest fajna chemia, a skoro przy aktorach jestem. Spodobał mi się Piotr Grabowski w roli Richarda, ale moim zdaniem (i zdaniem Ani, która była ze mną na spektaklu) spektakl ukradła Daria jako Maddie. Jest świetna! (cóż za długa i szczegółowa opinia, prawda?)  Ja bym trochę wzbogaciła scenografię i zakazała jedzenia, bo szeleszczące papierki z publiczności to jest przesada, ale i tak bawiłam się znakomicie. Polecam każdemu! :)

środa, 14 stycznia 2015

Autograf Leighton Meester

Przeglądałam album z autografami i zauważyłam, że tym zapomniałam się z Wami podzielić. :)
List i dwa zdjęcia wysłałam na plan Plotkary, a po kilku miesiącach dostałam je podpisane i z dedykacją :)

wtorek, 13 stycznia 2015

Ziarno prawdy

Dzisiaj kilka słów o najnowszym filmie Borysa Lankosza - wyczekiwane Ziarno prawdy.
Zimna wiosna w Sandomierzu. Prokurator Szacki (Robert Więckiewicz) właśnie przeniósł się tu z Warszawy. Kiedy zostaje zamordowana lokalna działaczka, jako niezwiązany z denatką, otrzymuje śledztwo. Sposób zabójstwa sugeruje mord rytualny - Szacki musi nie tylko złapać sprawcę, ale też powstrzymać rosnącą wśród mieszkańców panikę. 
Książkowy pierwowzór przeczytałam zaraz po premierze i od tej pory Ziarno prawdy jest na mojej liście ulubieńców. Do ekranizacji podchodziłam sceptycznie - po pierwsze filmowe Uwikłanie mnie bardzo rozczarowało, a po drugie wolałam się nie mieć zbyt dużych oczekiwań, żeby przyjemniej oglądać film. Oczywiście wybór reżysera, obsady czy sam fakt, że scenariusz Borys Lankosz napisał wspólnie z autorem książki, Zygmuntem Miłoszewskim, napawały optymizmem, ale jak wiadomo, nawet to czasami nie wystarcza. Na szczęście tym razem się myliłam! Ziarno prawdy to bardzo dobra ekranizacja i bardzo dobry film (te dwie kwestie nie zawsze są jednoznaczne). Największym plusem filmu jest rewelacyjna obsada - Robert Więckiewicz wbrew obawom wielu osób jest świetny w roli Szackiego. Teodor w jego wykonaniu jest irytujący, ma o sobie duże mniemanie, bywa chamski, ale jest jednocześnie inteligentny i ma duże poczucie humoru. Kroku nie ustępuje mu filmowy Leon Wilczur, czyli Jerzy Trela. Bardzo fajnie wypadła Magdalena Walach jako Basia Sobieraj, w pamięć zapada Arkadiusz Jakubik jako pasjonat białej broni. Szczerze mówiąc, nie można się do nikogo przyczepić. Twórcom udało się również stworzyć świetny klimat - było mgliście, niespokojnie, nie zobaczycie tu wesołego Sandomierza znanego z Ojca Mateusza. Zresztą, nie ma się czemu dziwić - w końcu Ziarno prawdy to kryminał z elementami thrillera. Nie brakuje tu trupów, krwi, mylnych tropów. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać książki, to czeka na Was ciekawa zagadka do rozwiązania. Miłośnicy ekranizacji jeden do jednego na pewno będą zawiedzenie, ponieważ niektóre wątki zostały skrócone albo delikatnie zmienione, ale na szczęście nie ma to dużego wpływu na przebieg fabuły. Mnie zachwyciła jeszcze czołówka i muzyka. Czasami miałam wrażenie, że sceny są nagle ucięte i następuje nagły przeskok do kolejnej, nie zmienia to jednak faktu, że film bardzo, bardzo mi się podobał. Kawał świetnej roboty, polecam!
A ja tymczasem chyba przeczytam Ziarno prawdy jeszcze raz, jakoś stęskniłam się za prokuratorem Szackim.

P.S. Relacja z samego pokazu i spotkania z Robertem Więckiewiczem tutaj

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Autograf Roberta Więckiewicza

Dzisiejszy wieczór spędziłam w Teatrze Starym na pokazie przedpremierowym filmu Ziarno prawdy w reżyserii Borysa Lankosza. Najpierw odbył się seans (o samym filmie jutro), a następnie spotkanie z odtwórcą głównej roli, czyli Robertem Więckiewiczem. Po raz trzeci miałam okazję uczestniczyć w takim spotkaniu i po raz kolejny jestem zachwycona. Dowiedzieliśmy się kilku smaczków z planu, jaki wpływ na kreowanie roli miał kostium prokuratora, co się robi, kiedy ekipa nie ma dostępu do oryginalnego obrazu, czy będzie ekranizacja Gniewu, co jest fajnego w Szackim i dużo, dużo więcej. Było bardzo wesoło - jak dla mnie to spotkanie mogłoby potrwać jeszcze dłużej. Na pamiątkę mam autograf i zdjęcie. Naprawdę cudowny wieczór! :)



środa, 7 stycznia 2015

Wyzwanie książkowe, czyli przeczytam 52 książki w 2015 roku!

Uwielbiam czytać. Namiętnie kupuję książki, zawsze zabieram je ze sobą na wakacje (czasami muszę przez to płacić za nadbagaż, ale czego się nie robi dla ukochanej postaci), staram się też przeczytać chociaż jedną stronę przed snem, co niestety nie udaje mi się codziennie - na szczęście w zdecydowanej większości przypadków znajduję czas na pochłonięcie kilku rozdziałów. Nie o tym jednak chciałam dzisiaj napisać. Dzisiaj czas na wyzwanie książkowe, którego podjęłam się razem z kilkudziesięcioma tysiącami osób na fb. Założyliśmy, że w przeciąg roku przeczytamy 52 książki - czyli średnia wychodzi jedna na tydzień. Mam plan przeczytać ich więcej, ale wiem, że nie liczymy się ilość, ale jakość. A  do czego potrzebne jest mi to wyzwanie? Mobilizuje mnie do czytania , do polecania kolejnych pozycji i zbierania takich propozycji wśród znajomych. W końcu czytanie jest super! Zobaczymy, jak mi pójdzie. A Wy podjęliście jakieś postanowienie noworoczne? A może też macie plan przeczytać więcej książek niż statystyczny Polak?  :)

Ja zaczęłam ten rok od autobiografii Arnolda Schwarzeneggera - a co Wy teraz czytacie? Szukam inspiracji :)

niedziela, 4 stycznia 2015

Włochy analogowo

Przeglądając foldery ze zdjęciami trafiłam na fotografie z ubiegłorocznych wakacji we Włoszech. Tym razem poza moim ukochanym aparatem cyfrowym zabrałam również ukochanego canona, na klisze. Jest coś magicznego w zdjęciach robionych w najbardziej tradycyjny sposób. Nie wszystkie wyszły idealnie, ale nie mogłam się doczekać momentu, kiedy wrócimy do domu, odniosę klisze do wywołania i zobaczę po raz pierwszy, co udało się nam uwiecznić na zdjęciach. Zobaczcie sami, co nam wyszło. :)
Pompeje 
Agrigento 
Palermo
Taormina