środa, 21 marca 2012

Efez

Odwiedziłam to niezwykłe miejsce prawie 7 lat temu. Termometr pokazywał blisko 50 stopni, byliśmy trochę zmęczeni podróżą (wylądowaliśmy nad ranem), ale Efez i tak nas oczarował. Ruiny starożytnego miasta zachowane w wyjątkowo dobrym stanie to naprawdę wspaniałe miejsce. Mnie osobiście przeszkadzał dziki tłum ludzi oraz nieliczne drzewa dające schronienie przed palącym słońcem (czasami odbywały się iście dantejskie sceny o to, żeby postać chwilę w cieniu), co nie zmienia faktu, że Efez mnie uwiódł. Biblioteka Celsusa, antyczny teatr, marmurowa ulica - to wszystko jest naprawdę piękne i zniewalające. Bardzo, bardzo chętnie odwiedziłabym Efez jeszcze raz!









niedziela, 18 marca 2012

Wstyd / Shame

Dzisiaj film, który ostatnio miałam okazję obejrzeć na dużym ekranie - "Wstyd" w reżyserii Steve'a McQuenna.
Głównym bohaterem jest 30-letni singiel, Brandon (Michael Fassbender). To człowiek sukcesu, ma świetną pracę, mieszkanie z obłędnym widokiem, jest przystojny, łatwo nawiązuje kontakty z kobietami. Nie potrafi jednak tych relacji utrzymać, wszystkie kończą się po jednej nocy. To mu jednak nie wystarcza, Brandon jest bowiem uzależniony od seksu, dlatego codziennością jest dla niego noc z prostytutką, jego komputer i mieszkanie pełne jest pornografii. Wszystko zmienia się, kiedy nagle z wizytą przyjeżdża jego siostra Sissy (Carey Mulligan). Ich wzajemne relacje ściągają ich oboje na samo dno...
Po pierwsze, "Wstyd" jest filmem dla dorosłych. Nie tylko dlatego, że mamy tu dużo scen seksu pokazanych bardzo dosłownie, bez lukru znanego wszystkim z komedii romantycznych (niektóre sceny są naprawdę bardzo, bardzo odważne). Przede wszystkim dlatego, że młodsze osoby mogą nie zrozumieć przesłania. Bo we "Wstydzie" nie chodzi wyłącznie o uzależnienie. Reżyser pokazał, co się dzieje, jeśli przestajemy nawiązywać relacje z innymi ludźmi, kiedy podchodzimy do każdej sfery naszego życia przedmiotowo. Dla Brandona seks jest czynnością równie zwyczajną co mycie zębów, nie chce się angażować uczuciowo, bo to tylko skomplikowałoby sprawę (widać to świetnie, kiedy umawia się na randkę z koleżanką z pracy). Sytuacja wymyka mu się spod kontroli wraz z pojawieniem się siostry. Sissy to bardzo zagubiona, niestabilna emocjonalnie młoda dziewczyna. Jest piosenkarką (jej wykonanie klasyka Franka Sinatry "New York, New York" jest jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek słyszałam, a sama scena uświadamia widzom, jak to miasto zawiodło nie tylko ją, ale również jej brata), miała problemy w okresie dojrzewania - jak sama mówi, "cięła się z nudów". Mimo, że sama ma ogromne problemy, stara się za wszelką cenę pomóc bratu. Ich relacja jest zresztą nietypowa - nic nie jest powiedziane wprost, ale możemy się domyślać, że łączy ich jakaś tajemnica (bo jaka siostra nie odczuwałaby żadnego skrępowania, kiedy brat zobaczyłby ją nago w łazience?). 
Poza interesującą, fascynującą historią zahipnotyzowała mnie muzyka - nie tylko rewelacyjne wykonanie "New York, New York", ale przede wszystkim szalenie hipnotyczny motyw główny, który przewija się przez cały film. Ta niesamowita ścieżka dźwiękowa w połączeniu z historią Brandona i Sissy dała bardzo dobry efekt - "Wstyd" to wyjątkowo smutny film o ludziach, który wzruszy i zmusi nas do refleksji.
Podsumowując, jeśli lubicie dobre kino, nieszablonowe podejście do filmów i aktorstwo z najwyższej półki, to obowiązkowo powinniście zapoznać się z najnowszym dziełem McQueena.

sobota, 17 marca 2012

Dziecko Rosemary

Dzisiaj pora na klasykę - "Dziecko Rosemary" autorstwa Iry Levina.
Rosemary Woodhouse razem ze swoim mężem wprowadza się do upragnionego mieszkania. Urządza pokoje, dobiera dodatki, planuje powiększenie rodziny. W jej sielankowym życiu wraz z nowym domem pojawiają się nowi sąsiedzi - para trochę wścibskich staruszków, Minnie i Roman Castevet. Kiedy Rosemary zachodzi w upragnioną ciążę, opieka starszego małżeństwa staje się coraz większa. Czy to kwestia przypadku? Czy podejrzewania Rosemary są prawdziwe, czy może to tylko jej paranoja?
Więcej nie napiszę, bo jeszcze mogę coś zdradzić. Jeśli ktoś z Was oglądał film pod tym samym tytułem w reżyserii Romana Polańskiego, to doskonale zdaje sobie sprawę, co będzie, a jeśli nie mieliście jeszcze do czynienia ani z książką, ani z jego filmową adaptacją, to opisanie dalszej fabuły zepsuje Wam niespodziankę. Co do samej książki, początkowo przeszkadzał mi trochę infantylny język, ale z czasem akcja się zagęszcza i styl pisania też poważnieje. Cały czas można odczuć atmosferę tajemnicy, narastającej paranoi Rosemary, jej strachu i zdezorientowania. Nie ma tu tanich chwytów mających na celu przestraszyć czytelnika, poczucie grozy i niebezpieczeństwa jest budowane stopniowo, nic nie jest powiedziane wprost. W końcu równie dobrze wszystko może dziać się tylko w głowie Rosemary...
To pierwsza książka z tego gatunku, którą miałam okazje przeczytać, ale bardzo mi się podobała. Zaczynam poszukiwania drugiej części (Syn Rosemary), a Wam zdecydowanie polecam lekturę "Dziecko Rosemary".

czwartek, 15 marca 2012

Miłość i inne używki

Dzisiaj pora na książkę autorstwa Jamiego Reidy, która wbrew tytułowi nie jest kolejną romantyczną historią - "Miłość i inne używki".
Historia jest prosta - były pracownik koncernu farmaceutycznego Jamie Reidy zdradza sekrety swojej pracy jako przedstawiciela handlowego Pfizera. Bezlitośnie opisuje zasady rządzące światem leków, jakich sposobów używał on i jego koledzy, aby kolejny lekarz zapisał swojemu pacjentowi ich Zyrtec a nie zamiennik konkurencji. Bez skrępowania wyjawia sposoby, dzięki którym pracował najmniej, jak tylko się dało. Przede wszystkim jednak pokazuje, jaką rewolucję spowodowało wprowadzenie na rynek Viagry.
Zaczynając od pozytywów, autor nie boi się kontrowersji, jest szczery do bólu, a jego pomysły i przemyślenia są naprawdę śmieszne. Mamy okazję przekonać się, jak wygląda to wszystko od środka. Muszę się też przyznać, że ja zaczęłam od filmu i obawiałam się, że podobnie jak tam, w książce również wątek miłosny zdominuje kuluary pracy przedstawiciele handlowego. Ku memy zdziwieniu, Maggie Mardock (w jej rolę wcieliła się Anne Hathaway) wcale nie występuje. "Miłość i inne używki" to książka w stu procentach skupiona na Jamiem, jego pracy i kombinowaniu, żeby się zbytnio nie przepracować. Jest lekko i zabawnie.
Podsumowując, jeśli macie ochotę dobrze się bawić albo dowiedzieć, skąd wziął się sukces Zyrtecu, powinniście sięgnąć po tę książkę. Według mnie zdecydowanie warto.

wtorek, 6 marca 2012

W pierścieniu ognia

Dzisiaj pora na drugą część trylogie Suzanne Collins - "W pierścieniu ognia".
Katniss i Peeta przeżyli Igrzyska. Zagrali na nosie władzom Panem, które delikatnie rzecz ujmując, nie są z tego zadowolone. Zwycięzców czeka jeszcze tournee po dystryktach, a w tle przebiegają przygotowania do 75 Głodowych Igrzysk. Wyjątkowych, rocznicowych Igrzysk Ćwierćwiecza. Niespodzianka przygotowana przez Kapitol zaskoczy wszystkich...
Więcej nie napiszę, bo mogę za dużo zdradzić. W kwestii fabuły dodam więc tylko tyle, że sporo wątków jest zaskakujących, aczkolwiek odniosłam wrażenie, że Katniss ma chwile "zaciemnienia umysłu" - wielu rzeczy domyśla się bardzo długo, czasami za długo. Niektóre rozwiązania fabuły są czytelnikom już dobrze znane, możemy wyłapać tu pewien schemat, ale ogólnie "W pierścieniu ognia" czyta się tak samo dobrze, jak I tom. Miłośnicy pierwszej części nie zawiodą się: mamy tu porządną dawkę walki, wartkiej akcji, brutalne sceny i coraz bardziej dramatyczny wątek romantyczny.
Podsumowując, "W pierścieniu ognia" to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto przeczytał "Igrzyska śmierci", pozostałe osoby nie powinny mieć problemu ze zrozumieniem akcji, ale najpierw radziłabym sięgnąć po wcześniejszą część.

niedziela, 4 marca 2012

IX Spotkania Teatralne Zwierciadła Zamoy 2012


W piątek zakończyła się 9 już edycja Zwierciadeł w Lublinie. Miałam ogromną przyjemność brać w niej udział już po raz piąty i jak co roku były to 3 dni pełne przede wszystkim emocji. Mieliśmy wszyscy okazję obejrzeć ponad 20 spektakli, część z nich była na naprawdę wysokim poziomie (moi ulubieńcy: "Król Mięsopust", "Serenada" i "Epoka genialna według Schulza"). Jednak Zwierciadła to nie tylko sztuki teatralne, to również niezwykły klimat, który tworzą ludzie. W kawiarence można było napić się kawy czy herbaty albo porozmawiać o widzianym przed chwilą przedstawieniu. Profesjonalne jury (w składzie Justyna Czarnota, Grzegorz Józefczuk, Marcin Wąsowski i Henryk Kowalczyk) po każdym spektaklu spotykało się z aktorami i odpowiadało na ich każde pytanie. Zresztą nie tylko oni oceniali spektakle, w tym roku po raz drugi z rzędu swoją nagrodę przyznało Młodzieżowe Jury składające się z przedstawicieli lubelskich szkół. Oprócz doznań stricte teatralnych organizatorzy zapewnili uczestnikom możliwość udziału w warsztatach (przeprowadzono warsztaty krytyki teatralnej, ruchu scenicznego, improwizacji teatralnej i słowa) oraz zorganizowali afterparty, na którym wystąpiły zespoły Phedora i Id. Trzeciego dnia oprócz gali finałowej, podczas której poznaliśmy zwycięzców, odbyło się również spotkaniem z panem Januszem Opryńskim, wybitnym twórcą teatralnym, reżyserem i menadżerem kultury.
Zwierciadła to przegląd teatrów młodzieżowych organizowany przez młodzież, nie zmniejsza to jednak jego rangi ani jakości. Wszystko jest tu dopięte na ostatni guzik, grupa licealistów, która się tym zajmowała, swoją pracę wykonała jak prawdziwi profesjonaliści. A za rok czeka nas jubileuszowa, X edycja - nie może Was tam zabraknąć!

Zdjęcia autorstwa Danuty Naugolnyk (Wielkie dzięki!) i mojego.















piątek, 2 marca 2012

Wernisaż wystawy fotograficznej "Projekt Zaułki" Danuty Naugolnyk

Dzisiaj wieczorem miałam ogromną przyjemność być na wernisażu wystawy fotograficznej bardzo zdolnej i naszej kochanej Danutki. W Galerii Odnowy Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku wysłuchaliśmy najpierw krótkiego recitalu Katki Koteckiej, a następnie mogliśmy obejrzeć wystawę przepięknych zdjęć z przeróżnych zakątków z całego świata. Danuta w swoich fotografiach pokazuje nieznane zazwyczaj oblicza znanych miast. Jak sama mówi, nie można mówić o mieście, jeśli nie ma w nim starych samochodów i kotów, dlatego to właśnie oni najczęściej goszczą na jej pracach. Z czystym sumieniem zachęcam do ich obejrzenia, a jeśli nie macie możliwości wybrania się do Kraśnika, nie martwcie się, to na pewno nie jest ostatnia wystawa Danuty ;)
Zapraszam również na fanpage Danuty - Danuta Zgarda Photography