wtorek, 28 maja 2013

Dwie spłukane dziewczyny

Dziś jeden z moich ulubionych seriali komediowych, czas na "Dwie spłukane dziewczyny".
Max Black (Kat Dennings) od lat pracuje jako kelnerka. Pewnego dnia w tej samej restauracji zostaje zatrudniona Caroline Channing (Beth Bers), świeżo upieczona bankrutka. Jej ojciec został właśnie aresztowany za przestępstwa finansowe, a cały ich majątek skonfiskowany. Pozbawiona domu i pieniędzy zaczyna pracować jako kelnerka. Max jest niezbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy, w końcu oznacza to niższe napiwki dla niej, ale z czasem te dwie dziewczyny zaczyna łączyć coś więcej niż praca w tej samej knajpie. Max przyjmuje Caroline pod swój dach i postanawiają założyć wspólny biznes: chcą otworzyć sklep z babeczkami! Czy im się to uda?


Ta dość prosta historia stanowi trampolinę do świetnych żartów i gagów. Samo zderzenie bogatej i rozpieszczonej Caroline z zahartowaną i twardą Max daje komiczny efekt. Na dokładkę mamy cały wachlarz bohaterów drugoplanowych: właściciela jadłodajni, Hana Lee (Matthew Moy), kucharza z Ukrainy, Olega (Jonathan Kite), szaloną polkę Sophie Kuczynski (Jennifer Coolidge) i kasjera Earla (Garrett Moris). Dołóżmy do tej szalonej kompanii jeszcze konia Caroline, Kasztanka, a powstaje mieszanka wybuchowa. Twórcy nie boją się niepoprawnych politycznie żartów, nie ma dla nich żadnych świętości ani tabu. Bohaterowie swobodnie rozmawiają o seksie, ale to akurat nie powinno dziwić, skoro producentem serialu jest Michael Patrick King, reżyser kultowego już "Seksu w wielkim mieście". Wykpione zostają stereotypy, subkultury, ale przede wszystkim ludzka głupota. Przoduje tu Max, jest wyjątkowo złośliwa, pełna ironii i nie boi się powiedzieć, co tak naprawdę myśli. Plusem są odniesienia do współczesnej popkultury: filmów, celebrytów, mediów społecznościowych. Na koniec każdego odcinka dowiadujemy się, jak dużo pieniędzy udało się zebrać dziewczynom na rozkręcenie własnego biznesu - suma rośnie powoli, ale zbieranie funduszy jest równie śmieszne, jak ich praca w jadłodajni. Niektóre wątki są przewidywalne, a oglądanie tylu pięknych babeczek powoduje natychmiastowy głód, ale i tak oceniam serial na plus. Ah, zapomniałabym - mam słabość do garderoby Caroline (ta jej skórzana kurtka!) i żartów Max. Przydałoby się w telewizji więcej takich bohaterek jak ona!

Podsumowując, jeśli jeszcze nie oglądaliście przygód Max i Caroline, to koniecznie nadróbcie zaległości! A ja już się nie mogę doczekać 3 sezonu! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz