Dzisiaj pani prezydent Akademii Filmowej razem z Chrisem Hemsworthem ogłosili nominacje do Oscarów. Nie było większych zaskoczeń (od dawna można sporo przewidzieć), ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że na liście nazwisk w kategorii "najlepszy aktor drugoplanowany" zobaczę Jonah Hilla (za rolę w filmie Wilk z Wall Street). Nie tylko ja jestem zaskoczona - większość osób dziwi brak Daniela Bruhla (Nikki Lauda w Wyścigu). Nie widziałam jeszcze filmów (niestety), więc moja opinia pochodzi z recenzji i wypowiedzi, ale zgodność jest zaskakująca - nie to jest jednak tematem dzisiejszego wpisu. Druga nominacja Hilla (pierwszą otrzymał za rolę w Moneyball) jest zaskakująca w perspektywie, że wielu wybitnych aktorów ma na swoim koncie zaledwie jedną albo nawet żadnej. O kim mowa?
Gary Oldman - tak, ten pan został przez Akademię zauważony tylko jeden raz! W 2012 roku miał szansę na Oscara za główną rolę męską w filmie Szpieg, ale przegrał z Jeanem Dujardinem (Artysta). Oldman zagrał mnóstwo świetnych ról, m. in. w Leonie zawodowcu, niestety, Oscara jeszcze nie wygrał (serio, on się tak zmienia w każdym filmie, że nikt go po prostu nie rozpoznaje. Innego wyjścia nie ma).
Kolejny jest Michael Fassbender. Co prawda dziś usłyszeliśmy jego nazwisko (kategoria ta sama, co w przypadku Hilla), ale to jego pierwsza nominacja. Zadziwiające, że nie otrzymał jednej za rolę we Wstydzie, ale w sumie nie powinno to nikogo dziwić - za dużo nagości, jak na pruderyjne Stany. Najważniejsze, że teraz nadrobili ten błąd i Michael jest w tegorocznym wyścigu.
Aktorem bez żadnej nominacji na koncie jest Ewan McGregor. Ten rudzielec ze Szkocji gra w filmach od ponad 20 lat, wystąpił m. in. w Trainspotting czy Moulin Rouge, a Akademia i tak go nie zauważa. Szkoda, bo to naprawdę dobry aktor jest.
Zostając jeszcze w Anglii - w tym spisie nie może zabraknąć (niestety) Jamesa McAvoya. To jeden z moich ulubionych aktorów, który zachwycił mnie rolą w Pokucie i w Ostatnim królu Szkocji - dwie świetne role, zauważone na festiwalach, niedostrzeżone przez Akademię. Brak nominacji to jakiś błąd w systemie, na pewno.
Nie tylko brytyjscy aktorzy są niezauważani przez Akademię - najlepszym przykładem jest Kevin Bacon. Zagrał w wielu filmach, ma na swoim koncie kilka nagród, m. in. Złotego Globa, ale nominacji się jeszcze nie doczekał.
Na dziś koniec - poza wymienioną przeze mnie piątką jest jeszcze wielu aktorów w takiej sytuacji, np Steve Buscemi (zero nominacji) czy Bill Murray (1 nominacja), dlatego pora kończyć ten wpis. Listę wszystkich nominowanych w tym roku znajdziecie tutaj, a kto wygra, dowiemy się już 2 marca. Ja się nie mogę doczekać! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz