piątek, 31 stycznia 2014

Styczniowy miks przebojów

Lubię styczeń: w tym miesiącu zawsze czeka na mnie sporo dobrych kinowych premier (przedoscarowa gorączka!), często możemy liczyć na opady śniegu (a śnieg uwielbiam!), świętuję swoje kolejne urodziny, a moi rodzice rocznicę ślubu. W tym roku styczeń miał parę minusów, ale wolę się skupić na pozytywach. Udało mi się wygrać audiobook, świetnie spędziłam Sylwestra, Sherlock powrócił z 3 sezonem (i tu zaraz obok plusa mamy minus, bo 3 sezon już się skończył. I zostało znowu czekać...), upolowałam kilka okazji płytowych, obejrzałam sporo dobrych filmów, pewnej deszczowej niedzieli kwestowałam z Siostrą jako wolontariuszka WOŚPu, a na wtorkowym zebraniu w fundacji dostałam nietypowy tort z okazji urodzin - lasagne! Dużo się działo, ale liczę, że luty będzie jeszcze lepszy!

WOŚP
Jesteśmy w telewizji! :)
Złote Globy rozdane!
 Urodzinowa lasagne!  

czwartek, 30 stycznia 2014

Eurodisneyland

Dawno temu, w drodze do Hiszpanii, miałam okazję odwiedzić Eurodisneyland. Nie jestem miłośniczką parków rozrywki (tak szczerze mówiąc, to ich wręcz nie lubię), więc z własnej woli raczej nie odwiedziłabym tego miejsca. Program wyjazdu zakładał jednak, że wszyscy spędzimy jeden dzień pośród postaci Disney'a i w perspektywy czasu nie żałuję. Uważam, że co prawda byliśmy tam o kilka lat za późno (to jest idealne miejsce dla 6-8 latków, a nie 17-latków :p), ale i tak całkiem nieźle się bawiłam. No i spotkanie z idolem z dzieciństwa, Kubusiem Puchatkiem - bezcenne! :)
Przepraszam za jakość zdjęć, ale robiliśmy je zwykłą cyfrówką - mimo to mamy fajną pamiątkę ;)

środa, 29 stycznia 2014

Fortysomething

Dziś serial, na którym trafiłam całkiem przypadkiem - pojawił mi się w propozycjach na filmwebie. Zaryzykowałam i okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Dziś czas na Fortysomething.
Paul Slippery (Hugh Laurie, który nie tylko zagrał główną rolę, ale również wyreżyserował serial) jest mężczyzną po czterdziestce. Jest lekarzem, ma piękną żonę (Anna Chancellor) i trzech dorastających synów. Rory (Benedict Cumberbatch) studiuje na fikcyjnym uniwersytecie, a Edwin (Joe Van Moyland) i Daniel (Neil Henry) mają obsesję na punkcie seksu. Do tego dorzućmy Laurę, jej siostrę Lucy (pierwsza to dziewczyna Rory'ego, którą poderwał Daniel, a druga to dziewczyna Daniela), dr Pilfrey'a (Peter Capaldi), trochę lodówek i fakt, że Paul nagle może czytać w myślach innych, a otrzymamy mieszankę wybuchową. Niezwykle śmieszną mieszankę.
Ten serial to pozycja obowiązkowa dla wszystkich osób, które lubią brytyjski humor. Mamy tu sporo absurdalnych sytuacji, błyskotliwe dialogi i mnóstwo gagów. Poza zabawnym scenariuszem dostaliśmy w pakiecie naprawdę bardzo dobrych aktorów. Główną rolę gra Hugh Laurie, który znowu udowadnia, że jest świetnym aktorem komediowym (niektórzy po obejrzeniu Dr. House'a mogli zapomnieć, że zanim zagrał w wielokrotnie nagradzanym dramacie znany był przede wszystkim z komedii). I jaki on ma talent do akcentów! Oczywiście moją uwagę zwrócił jego serialowy syn, Rory. Młody Benedict jest równie wiarygodny w roli chłopaka szukającego swojego miejsca w życiu jak w roli Sherlocka czy Małego Charlesa (aczkolwiek bardziej mi się podoba w ciemniejszych włosach). Zresztą wszyscy w tym serialu bardzo dobrze grają, ale to nie powinno nikogo dziwić w przypadku brytyjskiej produkcji. Jedyny minus to fakt, że jest tylko 6 odcinków - z chęcią obejrzałabym ich trochę więcej.
Jeśli lubicie brytyjski humor albo chcecie zobaczyć, jak wyglądał dr House i Sherlock Holmes 11 lat temu, to koniecznie obejrzyjcie Fortysomething. Zdecydowanie warto!

wtorek, 28 stycznia 2014

Teatrikon - 4. urodziny

Dziś Fundacja Teatrikon obchodzi 4 urodziny. Ja swoją przygodę z Teatrikonem zaczęłam jeszcze wcześniej, w 1 klasie liceum - wtedy to była nieformalna grupa zajmująca się organizowaniem międzyszkolnego przeglądu teatralnego Zwierciadła (to już 7 lat, jak ten czas szybko leci). Od tamtego czasu zyskaliśmy status prawny, zrealizowaliśmy wiele projektów, zyskaliśmy siedzibę. Dla mnie najważniejsi są jednak ludzie - od jednego spotkania w październiku 2007 roku teatrikon kojarzy mi się przede wszystkim z przyjaciółmi. Jeździmy razem po Polsce, wspólnie imprezujemy, organizujemy taśmy produkcyjne do robienia kanapek, wymyślamy piosenki, świętujemy razem urodziny, chodzimy na koncerty, pracujemy przy projektach, uczymy się jak pisać wnioski grantowe czy działać w grupie, ale przede wszystkim się wspieramy. Wiem, że mogę na nich liczyć - a to jest dla mnie najcenniejsze. Dziękuję Wam wszystkim za to i do zobaczenia na urodzinach! :)