Dziś są Walentynki. Nie da się o tym zapomnieć, w końcu na każdym kroku można dziś zobaczyć serduszka, promocyjne opakowania bombonierek, zakochane pary i sezonowe reklamy. To również okres powtórek komedii romantycznych na każdym kanale telewizyjnym, a kina organizują specjalne seanse. Można i tak. Ja chcę dzisiaj udowodnić, że w takim dniu warto obejrzeć filmy o miłości, ale niekoniecznie musi to być przesłodzona historia prosto z Hollywood. Czas na subiektywną listę filmów o miłości, które nie wywołują mdłości.
Na sam początek - "Pocahontas". Tak, wiem, powtarzam się, wspominałam o tym filmie już raz czy dwa, ale cały czas jestem zdania, że to nie tylko piękna historia o tolerancji, szacunku do ludzi i natury, ale również wspaniała historia miłosna. Ona to córka indiańskiego wodza. On przybył, by podbić jej ląd. Połączyło ich uczucie silniejsze niż bariery językowe czy kulturowe. Ich miłość jest przykładem miłości tragicznej, niespełnionej (John Smith ranny musi wrócić do Europy), ale dzięki temu ten romans jest taki dramatyczny i emocjonujący. Niektórzy twierdzą, że nakręcono drugą część przygód Pocahontas, ale ja wyparłam to z pamięci. Zresztą, wiele osób uważa podobnie - jak mogli tak zniszczyć ukochanych bohaterów?! Pocahontas zostawia w drugiej części Johna Smitha dla dużo bogatszego Johna Rolfe'a. Serio, po tym wszystkim co przeszli? Dlatego właśnie uważam, że ta piękna historia powinna skończyć się na pierwszym filmie. Dramatyczny romans w wykonaniu Disney'a - czego chcieć więcej?
Kolejnym filmem jest oczywiście "To właśnie miłość'. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, zrobiłam to już tutaj: klik, ale chcę jeszcze raz podkreślić - Brytyjczycy robią najlepsze komedie romantyczne. Koniec i kropka. Tym filmem po raz kolejny udowodnili, że można wzruszyć widzów historią miłosną kilkunastu osób bez patosu, tanich zagrywek i znanych wszystkim schematom. Oglądałam "To właśnie miłość" już wiele razy, ale za każdym razem podoba mi się coraz bardziej.
Inną propozycją jest film w reżyserii Anga Lee - "Tajemnica Brokeback Mountain". To przepiękna i wzruszająca historia o miłości dwóch mężczyzn, Jacka (Jake Gyllenhaal) i Ennisa (Heath Ledger). Tych dwóch kowbojów połączyło uczucie, ale przeciwko nim było wszystko: rodzina (obydwaj byli żonaci), otoczenie, czasy, w których żyli. Tragiczna historia, która nie pozostawi nikogo obojętnym. A scena ze znalezioną w szafie koszulą jest jedną z najpiękniejszych i najbardziej poruszających w historii kina.
Skoro przeszłam do dramatów, nie mogę zapomnieć o filmie Clinta Eastwooda - "Co się wydarzyło w Madison County". Jeden z najbardziej wzruszających filmów, jakie widziałam. Historia miłosna w najlepszym wydaniu. Może to dzięki reżyserowi, wszak Clint Eastwood to "kinowy twardziel" i pokazał nam relacje łączące dwoje ludzi bez lukru typowego dla produkcji z Hollywood, może to dzięki świetnemu aktorstwu - znowu Clint Eastwood, ale również niepokonana i wspaniała Meryl Streep. Zapewne to wszystko jest istotne, ale mnie ostatecznie przekonała jedna scena - żeby nie zdradzać za dużo napiszę tylko, że nigdy wcześniej kobieta siedząca w samochodzie w czasie deszczu nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.
Na dziś wystarczy - w końcu w dniu św. Walentego robimy dużo rzeczy, nie tylko oglądamy filmy. Te polecam Wam z czystym sumieniem, a tymczasem pozdrawiam z siedziby Fundacji i życzę Wszystkim miłego wieczoru! :)
Teatrikonowe maskotki poczuły ducha Walentynek |
Oh yeah Pocahontas :). Tajemnice Brokeback Mountain to obowiązkowa lektura na walentynki ;). Sam mam ten film od dłuższego czasu obejrzeć, ale jakoś nie mam okazji. Zobaczymy co na to telewizja, już kiedyś puszczali...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam