Głównymi bohaterami są Dylan (Justin Timberlake) i Jamie (Mila Kunis). On dostaje propozycje pracy w Nowym Jorku, ona ma go do przyjęcia tej propozycji namówić. Jak to zwykle bywa w komediach romantycznych, zwykła znajomość przeradza się w coś więcej. W tym przypadku Jamie i Dylan dochodzą do wniosku, że są wręcz stworzeni do przyjaźni z korzyściami. To, co początkowo wydaje się tylko niezobowiązującym seksem, z czasem zaczyna się zmieniać w coś więcej...
Czy ten opis czegoś Wam nie przypomina? Oczywiście film "Sex Story" z Natalie Portman i Ashtonem Kutcherem. Obydwa filmy opowiadają o związkach opierających się na seksie bez zobowiązań, w obu relacje głównych bohaterów z czasem zmieniają swój pierwotny charakter. Są jednak różnice. Przede wszystkim aktorstwo - tutaj plus zdobywa "To tylko sex", Mila Kunis jest o wiele bardziej wiarygodna od swojej koleżanki z planu "Czarnego łabędzia". Poza tym podobał mi się podkład muzyczny oraz mój ukochany Nowy Jork. Wiadomo, że zakończenie nas nie zadziwi, a rozwiązania scenariusza nie powalą na kolana, ale to chyba nie o to chodzi.
Jeśli chcecie zobaczyć mnóstwo łóżkowych scen z Milą Kunis i Justinem Timberlakiem w roli głównej i nie nastawiacie się na kino wysokich lotów, to bez wahania wybierzcie się do kina na "To tylko sex".
Jeśli chcecie zobaczyć mnóstwo łóżkowych scen z Milą Kunis i Justinem Timberlakiem w roli głównej i nie nastawiacie się na kino wysokich lotów, to bez wahania wybierzcie się do kina na "To tylko sex".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz