236 odcinków, 10 sezonów, mnóstwo nagród, kilkadziesiąt występów gościnnych i najlepsza szóstka przyjaciół na świecie. Dokładnie 10 lat temu, 6 maja, finałowy odcinek Przyjaciół obejrzało w samych Stanach Zjednoczonych 52,5 mln widzów. Skąd taki fenomen?
Po pierwsze, twórcy po raz pierwszy pokazali, że młodzi ludzie czasami nie wiedzą, co chcą robić w życiu i to nie jest największa tragedia na świecie. Po drugie zmienili znane serialowe relacje - zawsze to rodzina była na pierwszy miejscu, tutaj to przyjaciele są dla siebie jak rodzina. A po trzecie to jest absolutnie przezabawny serial - cały czas. I sezon został nakręcony 20 lat temu, a wciąż bawi tak samo.
Ciężko w jednym poście zebrać wszystkie powody, dla których tak uwielbiam ten serial, ale wypunktuję chociaż kilka z nich. :)
- obsada - jak tu ich nie kochać? Wszyscy są wspaniali, ciężko mi wybrać jedną osobę, która gra lepiej już gorzej niż pozostali.
- występy gościnne - znowu, nie wiem, kto był najlepszy, ale do moich ulubieńców należą Brad Pitt, Bruce Willlis, Christina Applegate, Hugh Laurie, Julia Roberts, Ellen Pompeo...
- za odcinki w Londynie, Las Vegas i na Barbardos
- za święta dziękczynienia
- za świątecznego pancernika
- za wszystkie piosenki Phoebe
- How you doin'?
- za Monicę i Chandlera
- za Rossa i Rachel
- za Central Perk
- za powroty do przeszłości
- za cudowne 10 sezonów
- za absolutnie idealny finał całego serialu
- za żarty Chandlera
- za miłość Joey'a do jedzenia
- za kaczkę i kurczaka
- za Reginę Phalange
- za cudowne teksty i przezabawne gagi
- za wpadki z planu
- no dobra, po prostu za wszystko!
A Wy za co kochacie Przyjaciół? :)
Z okazji dzisiejszego święta zaplanowałam na wieczór mały maraton i Was zachęcam do tego samego! :)
wszystkie zdjęcia znalazłam na tumblr.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz