Dokładnie rok temu, 2 kwietnia, rozpoczęłyśmy nasz wypad do Londynu. To był cudowny czas, ale na miejscu okazało się, że sporo rzeczy nas zaskoczyło. Dlatego pomysł na dzisiejszy wpis - Londyn z przymrużeniem oka. Pisałam już o Rzymie (TUTAJ), teraz przyszedł czas na Londyn!
1. Londyn to miasto magiczne, w pokrętny sposób interpretujące nasze wyznania, prośby i życzenia. Przykład? Proszę bardzo: ledwo wyraziłam ulgę, że nasza podróż przebiega tak bezproblemowo (a dużo mogło pójść nie tak, w końcu jechałyśmy busem, potem samolot, znowu bus, no i w końcu metro - jedno drobne spóźnienie i miałybyśmy kłopot z noclegiem :p), a chwilę później z głośników padł komunikat o awarii. Kiedy następnego dnia cieszyłam się, że pada w Polsce, a nie tam, to chwilę później spadło z nieba kilka kropel. Szybko nauczyłyśmy się, żeby nie mówić pewnych rzeczy na głos.
2. Już pierwszego dnia zwróciłyśmy uwagę na napisy przy przejściu dla pieszych - okazało się, że są niezbędne. Niby pamiętamy, że w Anglii jest ruch lewostronny, ale łatwo o tym zapomnieć i prawie wpaść pod samochód, jak my zaraz po wyjściu ze stacji metra. Warto pamiętać, w którą stronę spojrzeć, zanim wyjdziecie na ulicę.
3. Po czym łatwo poznać Polaka? Po tym, że zawsze stara się siedzieć z przodu w piętrowym autobusie. Kilkudniowe badanie, które prowadziłyśmy, dowodzą, że jeśli ktoś biegnie w autobusie po schodach na górę, to albo jest to dziecko, albo nasz rodak.
4. Kiedy jesteśmy w obcym mieście, bardzo często pytamy się mieszkańców o drogę, to zupełnie naturalne. W Londynie należy do ich odpowiedzi podchodzić z pewną dozą ostrożności - mogą Was skierować na stację metra, która jest zamknięta.
5. Nie miałyśmy okazji odwiedzić londyńskiego zoo, ale udało nam się zobaczyć różne zwierzęta - od wiewiórki po szczurokota. Mała wskazówka, jeśli chcecie zobaczyć szczurokota, to rozglądajcie się uważnie wieczorami, wtedy wychodzą na łowy.
6. Czytajcie dokładnie i ze zrozumieniem etykiety - my kupiłyśmy czipsy octowe, ale byłyśmy przekonane, że mają zupełnie inny smak (vinegar to jednak ocet, a nie sos winegret).
7. Nie radzimy zamawiać pizzy z brokułami i kiełbasą - margerita to o wiele bezpieczniejszy i smaczniejszy wybór.
8. Nie wierzcie osobom, które mówią, że nie lubią zakupów, a na hasło primark wzruszają tylko ramionami - nigdy nie wiadomo, kiedy ogarnie ich prawdziwe zakupowe szaleństwo i wyjdą z kilkoma torbami więcej niż Wy.
9. Jaki jest najłatwiejszy sposób na naukę angielskiego? Powtarzajcie wszystko, co tylko usłyszycie. My byłyśmy echem wszystkich ogłoszeń na stacjach metra czy w autobusie. Nie przejmujcie się minami innych ludzi, tylko dzięki praktyce można opanować brytyjski akcent!
10. Oczekujcie nieoczekiwanego - nigdy w życiu nie spodziewałam się, że spotkam na ulicy Benedicta Cumberbatcha, a jednak się udało!
To tylko 10 rad, ale jest ich wiele więcej, jak na przykład "Niech Was nie zdziwi widok śpiewającego ochroniarza" albo "Dzieci turlające się po Tate Gallery to zupełnie normalny widok". Rada dla bardziej odważnych / szalonych (nieodpowiednie skreślić): poczujcie się znowu dziećmi i spróbujcie w muzeum odtworzyć rzeźbę czy obraz. Świetna zabawa! Pozwólcie sobie również czasami zabłądzić, bo na pewno traficie do niezwykłych miejsc. Spacerujcie z szeroko otwartymi oczami i dajcie się oczarować Londynowi! :)
Jak widać, pogoda w Londynie może być zmienna ;) |
Przed Państwem widźmirla - szczurokot niestety uciekł przed obiektywem |
Jak widać zakupy robiłyśmy nie tylko w Primarku ;) |
I Benedict - bo każdy pretekst jest dobry, żeby pochwalić się tym zdjęciem! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz