poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Najlepszy wyścig sezonu, czyli 30. Grand Prix Węgier

Kilka słów wstępu. Po pierwsze, uwielbiam Formułę 1. Od kiedy tylko pamiętam, mój tata oglądał wyścigi (ach te piękne czasy, kiedy transmisje były tylko na niemieckojęzycznych stacjach). Początkowo nie rozumiałam tej fascynacji, ale wszystko przyszło z czasem. Zaczęłam mieć swoich ulubieńców, z coraz większym zaangażowaniem oglądać kolejne wyścigi, aż zupełnie naturalne stało się dla mnie oglądanie potyczek najlepszych kierowców na świecie. Po drugie, oglądanie wyścigu we własnym domu jest fajne, ale nijak ma się do oglądania go na żywo. A po trzecie, Forza Ferrari!
Ok, czas przejść do lipcowego weekendu, który spędziliśmy w Budapeszcie. Miałam niezwykłe szczęście przez ostatnie 2 lata być na torze Monza i na żywo oglądać zmagania kierowców F1 (tak pięknie było! KLIK), niestety w tym roku okoliczności przyrody spowodowały, że musieliśmy z tego zrezygnować. Ale jak to, sezon F1 i nie zobaczymy nic na własne oczy? Tak przecież nie można! Wybór padł na Budapeszt i wyścig na Hungaroringu. Znam opinie fanów formuły o tym miejscu - najnudniejszy wyścig w kalendarzu,  zero wyprzedzania, można zobaczyć, ale po co?. Wiecie co? Może to i prawda, ale nie w tym roku. W tym roku obejrzeliśmy absolutnie najlepszy wyścig sezonu. Jako fanka Ferrari od samego startu miałam powody do radości - wrzask na trybunach po fenomenalnym starcie Vettela był oszałamiający (nic dziwnego, że następnego dnia straciłam głos). Safety car, przebite opony, kary, błędy, obłędna jazda - naprawdę, w tym wyścigu nie zabrakło niczego. Osobiście nie miałabym nic przeciwko, jeśli chłopcy oszczędziliby nam trochę tych emocji, bo były chwilę, że byłam bliska zawału, ale zdecydowanie było warto. A usłyszeć włoski hymn w czasie koronacji? Bezcenne!
Niestety, to Grand Prix miało swój smutny moment - niewiele ponad tydzień przed wyścigiem zmarł jeden z kierowców F1, Jules Bianchi. Przed rozpoczęciem GP kierowcy uczcili pamięć swojego kolegi minutą ciszy - bardzo piękny gest. W bardzo brutalny sposób wszyscy przypomnieliśmy sobie, że to naprawdę bezwzględny sport. Będzie nam Cię brakować, Jules.
To był świetny wyścig - huk silników i wiwatujących tłumów, wzruszające pożegnanie, zasłużone zwycięstwo. Jak dla mnie to numer jeden w tym sezonie. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieć okazję obejrzeć F1 na żywo, nie wahajcie się nawet przez chwilę, bo inaczej podkupię Wasz bilet, a Wy obejdziecie się smakiem. 
Zdjęcie ze strony www.f1.com
Parada kierowców
Forza Sebastian! Forza Ferrari!

niedziela, 9 sierpnia 2015

Dwa Brzegi - sierpień 2015

Festiwal filmowy w miejscu, gdzie nie ma kina? Żaden problem! Z takiego założenia wyszli twórcy festiwalu filmu i sztuki Dwa Brzegi, który od 2007 roku odbywa się w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą i w Janowcu. Miałam przyjemność już kilka razy być na Dwóch Brzegach i za każdym razem jestem tak samo zauroczona. Przyznaję, nie należę do miłośników Kazimierza, uważam, że to jedno z najnudniejszych miejsc - uroczych, owszem, ale nudnych. Wszystko się zmienia, kiedy rozpoczyna się festiwal. Stawiane specjalnie na tę okazję namioty, w których odbywają się seanse, przyciągają mnie jak magnes. Mogłabym tam siedzieć godzinami, niezależnie od pogody panującej na zewnątrz (wczoraj delikatnie rzecz mówiąc było upalnie, ale w środku namiotu było naprawdę przyjemnie). Dobrze jest jednak czasami wyjść na świeże powietrze i udać się dosłownie parę kroków dalej, co Kocham Kino Cafe, gdzie odbywają się spotkania z ludźmi świata kina. W stawianym obok EMPiKu też można trafić na spotkania z pisarzami, którzy zawitali na Dwa Brzegi. Spacer po rynku czy bulwarem wzdłuż rzeki to szansa zobaczenia gwiazd znanych z dużego czy małego ekranu - warto mieć oczy szeroko otwarte. My spędziłyśmy w tym roku na festiwalu tylko jedno popołudnie - bardzo żałuję, że nie udało nam się spędzić tam więcej czasu. Nie mogę się już doczekać przyszłorocznej edycji, chwilowo pozostaje mi wspominanie tej najnowszej. :)

niedziela, 5 lipca 2015

7 rzeczy, których dowiedziałam się z filmu Obsesja (Obsession)

Kicham kino. Nie ograniczam się do jednego gatunku, bo oglądając coś nowego, można trafić na perełkę. Doceniam zarówno dramaty, jak i komedie romantyczne czy filmy akcji. Czasami zdarza się jednak, że zamiast dobrego filmu dostajemy wyjątkowo kiepski produkt. Wychodzę jednak z założenia, że nawet średni film może nas czegoś nauczyć. Dziś film Obsesja, który kilka dni temu umilał mi bezsenną noc. Czego ciekawego się dowiedziałam?
1. Dziewczyny, jeżeli na komputerze Waszego chłopaka - policjanta znajdziecie swoje zdjęcia robione z ukrycia,  może to oznaczać, że ma on na Waszym punkcie obsesje. To nie jest urocze (Ach, jak on o mnie dba! Sprawdza, czy u mnie wszystko ok!), to jest bardzo podejrzane.
2. Jeśli przed wyjazdem do innego miasta zrywacie ze swoją drugą połówką, to zanim się wprowadzicie do nowego lokum, dokładnie sprawdźcie, czy eks nie zainstalował kamerek i podsłuchu. Tak na wszelki wypadek.
3. Bycie terapeutą to zawód podwyższonego ryzyka.
4. Wrobienie kogoś w morderstwo to dziecinnie łatwa sprawa. Zwłaszcza, jeśli pracuje się w policji.
5. Jeśli jednak chcecie kogoś wrobić skutecznie, to musicie mieć choć trochę oleju w głowie. Warto pamiętać, że na bramkach na autostradach są kamery, a podrzucona zapalniczka może nie być wystarczającym dowodem.
6. Miłość można znaleźć w każdej sytuacji, na przykład kupując obraz do nowego domu.
7. Porwanie to skomplikowana sprawa, trzeba pamiętać o wielu sprawach. Dobrze na przykład przeszukać porwane osoby, bo mogą mieć ze sobą broń, co utrudni sytuację. 
Podsumowując: to był naprawdę edukacyjny film, moja wiedza na temat śledzenia, wrabiania w popełnianie przestępstw i porwań znacznie się poprawiła. Jestem bardzo ciekawa, czego nauczę się z kolejnego, złego filmu. A Wy lubicie oglądać złe filmy? :)

sobota, 4 lipca 2015

Kino Perła

Wczorajszy wieczór spędziłam w kinie pod chmurką - od kilku lat lubelski browar Perła organizuje w czasie wakacji pokazy filmowe pod gołym niebem. Wybór jest naprawdę duży: od kina akcji, przez klasyki polskiego kina aż po kultowe filmy jak Pulp Fiction. My obejrzeliśmy Niemożliwe - ciepło, leżaki i dobre towarzystwo, bardzo fajny pomysł na spędzenie letniego wieczoru. 

 Repertuar i adresy projekcji w innych miastach znajdziecie tutaj: http://kinoperla.pl/
zdj: www.kinoperla.pl

czwartek, 2 lipca 2015

5 seriali, które umilą Wam lipcowe wieczory

Wakacje w pełni. Nareszcie jest czas na nadrabianie zaległości filmowych, książkowych i towarzyskich. Ja planuję spędzić kilka lipcowych wieczorów na oglądaniu seriali, chcę obejrzeć m. in. Broadchurch (emisja od 19 lipca na Ale kino+), dlatego dzisiaj subiektywny zbiór 5 seriali, które umilą Wam najbliższy miesiąc.
Możecie oglądać seriale wieczorem. Ale w końcu są wakacje,
możecie to robić całymi dniami.

Younger - Liza ma 40 lat, męża, córkę w liceum i dom na przedmieściach. Niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy: mąż ją zdradził i zrobił potężne długi, co zmusiło ich do sprzedaży domu (i utrudnia im rozwód, ponieważ nie stać ich na niego). Lisa postanawia wrócić po 15 latach do pracy, co wcale nie jest takie łatwe. Wszyscy chętnie zatrudnią młodą dziewczynę po studiach, a nie dojrzałą kobietę. Co w takim razie robi Lisa? Kiedy chłopak w barze bierze ją za 26-latkę, na kolejnej rozmowie o pracę mówi, że ma 26 lat i zostaje zatrudniona. Jak długo uda jej się utrzymać swój wiek w tajemnicy?
To urocza, zabawna produkcja, od której bardzo łatwo można się uzależnić. Mamy bohaterów, których od razu polubiłam, bardzo fajne relacje między kobietami (jak dawno nigdzie nie widziałam przyjaciółek, które się wspierają w naprawdę każdej sytuacji), coś dla miłośniczek Nowego Jorku i mody (cudowne ciuchy, mnóstwo rzeczy bym chętnie założyła), czyli to, co tygryski lubą najbardziej. Zdecydowanie polecam i odliczam do kolejnego sezonu.

Imperium - absolutny hit za oceanem, u nas przeszedł bez echa. A szkoda, to naprawdę kawałek świetnej telewizji. Luciuos Lyon jest właścicielem i założycielem wytwórni muzycznej Empire. Przygotowuje się do wejścia na giełdę, kiedy dowiaduje się od lekarza, że jest poważnie chory (stwardnienie zanikowe boczne). Na dodatek z więzienia wychodzi jego była żona Cookie i żąda podziału zysków - w końcu ona też zakładała Empire. Czy sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować?
Oczywiście, że może! Oglądamy przecież dramat, nie oczekujmy więc tęczy i jednorożców. Na scenie mamy Luciousa, jego walkę z chorobą, konflikt z synami i byłą żoną. Cookie też nie jest aniołkiem, ambitnie walczy o swoją pozycję w rodzinnym biznesie. Ich dzieci to zupełnie inna para kaloszy, każdy z nich ma swoje własne demony. Dorzućmy do tego bardzo dobrą muzykę, gościnne występy artystów znanych z list przebojów i dostajemy bardzo dobry serial. Aktorzy sprawiają, że ocena robi się wyższa - wszyscy grają bardzo dobrze, ale pierwsze skrzypce gra Taraji P. Henson jako Cookie. Jest rewelacyjna! Jeśli jeszcze nie oglądaliście Imperium, to czas nadrabiać zaległości - 2. sezon już we wrześniu!

Gdzie pachną stokrotki - serialowa perełka Bryana Fullera. Ned jest właścicielem piekarni. Posiada też wyjątkowy dar - jego dotyk przywraca umarłych do życia. Jest jednak mały haczyk: musi dotknąć ożywioną osobę po raz drugi w przeciągu 60 sekund powodując jej śmierć, inaczej umrze ktoś inny. Ned wykorzystuje swój dar rozwiązując sprawy kryminalne (to przecież oczywiste, że osobą najlepiej poinformowaną, kto jest mordercą, jest ofiara). Wszystko komplikuje się, kiedy w jednej z ofiar rozpoznaje swoją ukochaną z dzieciństwa. Pod wpływem impulsu decyduje się pozostawić ją przy życiu. Czy wytrzyma jednak w jej towarzystwie mając świadomość,że już nigdy nie będzie mógł jej dotknąć?
Pokręcona, trochę baśniowa fabuła, przepiękne zdjęcia, zachwycające kostiumy, świetni aktorzy i niezwykła atmosfera - to wszystko daje cudowną mieszankę i jeden z najbardziej oryginalnych seriali. Ja zakochałam się po pierwszym odcinku i na dobre wsiąknęłam w świat Neda i jego przyjaciół. Naprawdę warto!

Happy endings - serial komediowy opowiadający o grupie przyjaciół z Chicago. Do paczki należą Jane i Brad (małżeństwo), Alex (młodsza siostra Jane), Dave (były narzeczony Alex), Penny i Max. Przez 3 sezony poznajemy ich zwariowane perypetie, komplikacje sercowe i zawirowania w życiu zawodowym. Mnie serial kupił przede wszystkimi bohaterami, których nie da się nie lubić. Uwielbiam Brada i Maxa, ich poczucie humoru i ironię. Żałuję, że ABC anulowała produkcję po 3 sezonach, ale plus jest taki, że o wiele szybciej można poznać losy zwariowanej szóstki i ich szczęśliwe zakończenia.

Orange is the New Black - prawdziwy hit, dar od Nedflixu dla miłośników seriali. Główna bohaterka, Piper Chapman, zostaje skazana na 15 miesięcy więzienia za przemyt walizki pieniędzy swojej byłej dziewczyny. Teraz Piper ma narzeczonego i wiedzie całkiem udane życie, odsiadka jest niechcianym elementem tej układanki. Za kratkami Piper trafia na swoją eks, jednocześnie próbując dostosować się do zasad panujących w więzieniu. Jak da sobie radę?
Jeśli jeszcze nie oglądaliście OITNB, a ten krótki opis Wam nie zachęcił do natychmiastowego nadrobienia zaległości, to może przekona Was fakt, że poza świetną historią dostaniecie w pakiecie rewelacyjnych aktorów, inteligentny scenariusz i cudowne 3 sezony. A już za rok sezon numer cztery! Szybciutko, oglądajcie, nie pożałujecie!


No to jak, moi drodzy serialoholicy, co planujecie obejrzeć w lipcu? Coś z tej listy czy macie jakieś inne propozycje? Koniecznie się podzielcie tytułami, ja cały czas szukam nowych seriali. :)

czwartek, 25 czerwca 2015

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął

Dzisiaj kolejny wpis książkowy - tym razem jedna z lepszych książek, które ostatnio wpadły mi w ręce: Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął Jonasa Jonassona. 
Allan obchodzi urodziny. Wyjątkowe, bo setne. Jak postanowił je uczcić? Ucieczką z domu spokojnej starości. Zamiast tortu i zdjęcia z radnym gminy wybrał podróż na północ. W pakiecie dostał gang, walizkę pełną pieniędzy i słonia. A to dopiero początek.
Nie będę więcej pisać o fabule, bo zepsuje Wam przyjemność czytania. Mogę jednak zdradzić, że Allan nie tylko wplątał się w aferę kryminalną w wieku stu lat, ale wcześniej również nie mógł narzekać na nudę. Patrząc na jego losy, można na nowo zapoznać się z historią świata. Najważniejsza wydarzenia XX wieku łączy Allan, jego optymizm, poczucie humoru i zamiłowanie do wybuchów.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie historia Allana. Sprawę ułatwił czarny humor i ironiczne komentarze Allana - moje ulubione połączenie. Kilka razy nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem na głos, już dawno mi się to nie zdarzyło w czasie czytania. Przezabawna książka, idealna na deszczowe popołudnie czy relaks na leżaku. Polecam wszystkim!

środa, 24 czerwca 2015

Chce się żyć

Dzisiaj, po długiej przerwie, wpis książkowy - Chce się żyć Macieja Pieprzycy.
Mateusz Rosiński lubi patrzeć w gwiazdy, ma trochę złośliwe poczucie humoru i wredną siostrę. Ach, zapomniałabym - Mateusz cierpi na porażenie mózgowe, nie może chodzić ani mówić. Lekarza ostrzegli jego rodziców, że będzie rośliną i nigdy nie nawiążą z nim kontaktu. Jak się okazuje, nie mieli racji.
O Chce się żyć usłyszałam najpierw w kontekście filmu - w każdej gazecie mogłam przeczytać o genialnej roli Dawida Ogrodnika, ale także o tym, że w księgarni znajdę książkę pod tym samym tytułem. Postanowiłam zacząć od niej. To był dobry wybór - książkę dosłownie pochłonęłam. Pierwszoosobowa narracja pozwala poznać świat z perspektywy Mateusza. Jego obserwacje są pełne humoru, czasami jednak budzą w nas smutek czy złość. Nie ma tu portretu osoby świętej, tylko człowiek z krwi i kości, który kocha, marzy, czasem się denerwuje, a czasem ma już wszystkiego dosyć. Miła odmiana po lukrowanych opowieściach o niepełnosprawnych.
Jeśli lubicie inteligentne, słodko-gorzkie historie, to jest to idealna pozycja dla Was. Ja polecam ją wszystkim miłośnikom dobrych książek. Miłego czytania!

niedziela, 7 czerwca 2015

Noc Kultury 2015

Noc Kultury to jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Lublinie. Jedna noc, setki wydarzeń, tysiące ludzi - tak najkrócej można opisać to, co się wczoraj / dzisiaj wydarzyło. Nam udało się obejrzeć pokaz przygotowywania hummusu, posłuchać chwilę koncertu na dachu Tarasów Zamkowych, odwiedzić Dolinę Muminków i pojeździć tam na cudownej karuzeli, obejrzeć świetny film w Kinie Zmysłów (polecam: Szukając Vivian Maier), wpaść na chwilę do Browaru, zobaczyć wystawę obrazów i posłuchać wielu występów. Najwięcej czasu spędziłyśmy jednak podziwiając wspaniałe instalacje świetlne - od pomnika Piłsudskiego na placu Litewskim do przepięknie oświetlonego Żmigrodu. Bajka! Zresztą zobaczcie sami - dzisiaj dużo zdjęć! :)
I tak jeszcze na koniec - czytałam dzisiaj opinie o NK i jestem naprawdę zdziwiona, jak wiele osób uznało, że było nudno, nic się nie działo i nic nie zobaczyli. My wcześniej przejrzałyśmy program (jeśli ktoś tego nie zrobił, mógł dostać program w punkcie informacyjnym i zapoznać się z nim na miejscu), wybrałyśmy sobie kilka wydarzeń, które chcemy zobaczyć, a i tak dzisiaj czytając relacje okazało się, że ominęło nas trochę dobrych rzeczy. My jesteśmy bardzo zadowolone i nie możemy się doczekać przyszłej Nocy Kultury. A teraz zapraszam do oglądania zdjęć :)