Kolejny tydzień w Monte dobiegł końca, jesteśmy tu już 3 tygodnie! Co nowego? Ja miałam okazję przez kilka dni pracować w hotelowej recepcji - nauczyłam się parzyć prawdziwe włoskie espresso, czasem zmywam naczynia i przede wszystkim cały czas szlifuję swój włoski (idzie mi to bardzo piano piano, ale wszystko w swoim czasie). Upały są ogromne, więc sieste spędzamy zazwyczaj w hotelu - po pierwsze, wszystko inne jest zajęte, a do plaży mamy spory kawałek, a po drugie jest tak gorąco, że nie mamy siły zrobić kompletnie nic. Za to wieczorami podbijamy miasto! Nie ma nic przyjemniejszego niż spacer krętymi uliczkami, kiedy termometr nie pokazuje już ponad 40 stopni. Poza tym można usiąść na kieliszek chłodnego wina i zjeść obłędnie dobry makaron albo kawałek pizzy (tutejsza margherita chyba nigdy mi się nie znudzi). We Włoszech prawdziwe życie zaczynami się wieczorem i Monte nie jest wyjątkiem. Co do naszych planów na najbliższe dni - dyżur w sanktuarium, plaża, przepyszne jedzenie, odwiedzenie wysp Tremiti (to podobno perełka tego regionu, mam zamiar przekonać się o tym osobiście), nauka włoskiego, orzeźwiające lody, czyli po prostu dolce vita! Ciao!
zazdroszczę : ))))
OdpowiedzUsuńzapytaj sie tam, czy europeistów ze świeckiej uczelni też wezmą na praktyki :D:D
OdpowiedzUsuńZapytam jutro ;D ale jak coś, to są wolne miejsca w hotelu jeszcze - co prawda na polówce, ale zawsze ;D
OdpowiedzUsuńna 3 zdjęciu masz prześliczną sukienke możesz zdradzic sekret gdzie ja kupiłas? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW New Looku :)
Usuń