Dzisiaj krótko na temat najnowszego filmu Toma Hanksa, czyli "Larry Crowne - uśmiech losu".
To budująca historia Larry'ego (Tom Hanks), który po wielu latach sumiennej pracy zostaje zwolniony, ponieważ nie skończył college'u, co blokuje jego szanse na awans. Wszechobecny kryzys zmuszają go do zamiany samochodu na skuter (o wiele tańszy w użytkowaniu), podjęcia pracy jako kucharza oraz zapisania się na studia. Tam poznaje Talię, jej szalonych przyjaciół, których łączy pasja do skuterów oraz piękna, ale przede wszystkim ekscentryczną panią profesor, Mercy (Julia Roberts), uczącą dialektyki.
Plusem tego filmu są przede wszystkim bohaterowie. Moje ulubienice to Mercedes i Talia. Pierwsza z nich ma co prawda olewczy stosunek do swojej pracy i uczniów (szczerze wcale się jej nie dziwię widząc zaangażowanie studentów), ale ma również problemy z mężęm, a najlepszym lekarstwem jest wg niej drink, która sama określa mianem "zamrażacza mózgu". Spotkanie Larry'ego powoli zmienia jej stosunek do życia i pracy. Talia to jedna z najbardziej energetycznych i pozytywnych postaci, jakie ostatnio gościły na naszych ekranach. Odmienia nie tylko mieszkanie i garderobę Larry'ego, ale również jego samego. I ma świetny gust, wygląda rewelacyjnie nawet w kasku.
Minusem jest przewidywalność, ale jeśli macie ochotę przekonać się, że nie wszystkim w Stanach żyje się tak kolorowo i beztrosko jak bohaterom typowych komedii romantycznych, to nie wahajcie się zobaczyć ten film. W końcu czasem dobrze jest obejrzeć coś pozytywnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz