Fabuła jest dosyć prosta - główną bohaterkę, Lisę (Reese Witherspoon), poznajemy w dość kryzysowym momencie w życiu - nie zostaje wybrana do narodowej reprezentacji. To dla niej ogromny cios, ponieważ sport jest dla niej zdecydowanie najważniejszy. Nie jest to koniec zmian - zaczyna umawiać się ze znanym baseballistą (i kobieciarzem) Mattym (Owen Wilson). Drugim wątkiem jest historia George'a (Paul Rudd), biznesmena pracującego w firmie swojego ojca (Jack Nicholson), który zostaje niesłusznie oskarżony o popełnienie przestępstwa finansowego.Ich losy splatają się na krótko i w bardzo złym momencie - Lisa właśnie nie dostała angażu do drużyny, a George dowiedział się, że prowadzone jest przeciwko niemu śledztwo. Randka okazuje się totalnym niewypałem, ale...
No właśnie, zawsze jest jakieś ale. Ich znajomość zaczyna się rozkręcać, stają się przyjaciółmi... Czy to nie brzmi znajomo? Nawet bez oglądanie nie trudno jest przewidzieć, kogo wybierze Lisa - zakochanego w sobie sportowca (chociaż momentami bywa czarujący) czy troszkę niezdarnego, romantycznego, kochanego George'a?
"Skąd wiesz" nie jest filmem bardzo złym, czy nawet złym, ale nie jest też filmem dobrym. Sama nie wiem, co zawiodło. Reżyser miał do dyspozycji świetnych aktorów (dwóch zdobywców Oscara: Jacka Nicholsona i Reese Witherspoon), całkiem niezły pomysł, ale to wszystko jakoś nie gra. Brak dobrej, zapadającej w pamięć muzyki, wiarygodnych kreacji aktorskich (nawet Nicholson gra tak, jakby robił to za karę - w porównaniu do ról w "Infiltracji" czy Lepiej być nie może" Brooksa właśnie - wypada słabo). Za dużo tu przewidywalności, znanych już schematów, a szkoda, bo z takim reżyserem, aktorami i pomysłem na scenariusz mógł wyjść naprawdę dobry film, a jest tylko przeciętny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz