Colin Farrell, Keira Knightley, Londyn, brytyjski humor, pościgi, romans, czyli "Londyński bulwar".
To historia o Mitchellu (Colin Farrell), który właśnie wyszedł z więzienia z postanowieniem zerwania z dawnym życiem. Zatrudnia się jako tzw. "złota rączka" w domu bardzo znanej aktorki Charlotte (Keira Knightley). Niestety, kryminalna przeszłość nie daje mu o sobie zapomnieć - jego sytuacja komplikuje się, kiedy niezbyt rozważnie odmawia współpracy z pewnym mafiozo (Ray Winstone).
Pora na plusy i minusy- na szczęście zalet jest dużo więcej. Po pierwsze, aktorzy - każdy z nich gra bardzo dobrze, są wiarygodni, ich postacie to ludzie z krwi i kości, z emocjami, własną (wiarygodną) historią i swoimi tajemnicami. Perełką jest David Thewlis w drugoplanowej roli - jego Jordan jest zgorzkniały, ale nie brakuje mu specyficznego brytyjskiego poczucia humoru. Właśnie, to kolejny plus - mamy tu sporo czarnego humoru, ale nie brakuje też momentów dramatycznych jak przystało na dobry film kryminalny. Wątek miłosny nie jest przesłodzony, za to pokazuje troszkę inną twarz Mitchella. Oprócz tego mamy tu bardzo dobry scenariusz - niestety nie wiem, w jak dużym stopniu jest on oparty na książce (film jest na podstawie książki Kena Bruena pod tym samym tytułem), ponieważ nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać. No i naprawdę rewelacyjny soundtrack.
Na minus można zapisać wyraźną inspirację reżysera filmami Guy'a Ritchiego - aczkolwiek tutaj te inspiracje moim zdaniem wychodzą na dobre, ponieważ Monahan wziął to, co najlepsze, ale dużo dodał od siebie.
Podsumowując, to bardzo dobry film, który spodoba się nie tylko miłośnikom kryminałów czy fanom Keiry Knightley. Zdecydowanie warto zobaczyć! ;)
P.S. Film od dzisiaj dostępny w wypożyczalniach.